Zgoda UE na część postulatów Polski dotyczących energii

Polsce, z gospodarką opartą na węglu, udało się wpisać wykorzystanie zasobów paliw kopalnych, czyli np. węgla, a także gazu łupkowego, do wniosków końcowych z piątkowego szczytu UE – wynika z najnowszego projektu tego dokumentu.

„W celu dalszego wzmocnienia bezpieczeństwa dostaw, powinien zostać oceniony potencjał UE trwałego wydobycia i wykorzystania konwencjonalnych, a także niekonwencjonalnych (np. gaz łupkowy, łupki bitumiczne) rodzimych zasobów paliw kopalnych” – brzmi zdanie dodane do projektu dokumentu końcowego brukselskiego spotkania.

„Nie będzie takiego momentu, kiedy będę mógł powiedzieć: uff, naprawdę wszystko załatwione, ale też nie będzie momentu, kiedy powiem, że skapitulowaliśmy i że nie będzie energii z węgla. To będzie ciągła presja: jedni będą chcieli więcej wiatraków, inni więcej rosyjskiego gazu sprzedawanego przez Niemców, a my będziemy bronili na tyle, na ile to możliwe, taniej energii z węgla” – powiedział premier Donald Tusk w Brukseli przed rozpoczęciem szczytu UE.

W Polsce produkcja energii elektrycznej jest w ponad 90 procentach oparta na węglu, a kopalnie są rentowne, co stanowi wyjątek w UE. Dlatego polski rząd nie chce rezygnować z wykorzystania rodzimych zasobów, choć obok innych paliw kopalnych jak ropa, węgiel odpowiada za większość emisji CO2 – alarmują ekolodzy.

Na razie nie udało się dopisać polskiego postulatu, by każdy region UE miał zapewnione niezależne dostawy gazu z co najmniej dwóch zewnętrznych źródeł. W pracach nad projektem, Polska nie zdołała też wykreślić zapisu, że połowa dochodów z handlu uprawnieniami do emisji CO2 kupowanymi przez firmy powinna być przeznaczona na walkę ze zmianami klimatu.

Dzięki sieci interkonektorów do końca 2015 roku UE ma się stać jednolitym rynkiem energii i nie będzie na niej „izolowanych wysp”, jak teraz kraje bałtyckie. Większa część inwestycji spadnie na firmy w sektorze energetycznym, co wyraźnie zapisano w dokumencie. Do czerwca KE ma przedstawić konkretne dane, ile pieniędzy potrzeba na inwestycje, które UE uzna za priorytetowe. Chodzi o takie połączenia, które mają gwarantować bezpieczeństwo dostaw w razie kryzysu, ale nie są rentowne z komercyjnego punktu widzenia, więc brak jest zainteresowania inwestorów prywatnych. Unijny komisarz ds. energii Guenther Oettinger szacował wcześniej, że z samego budżetu UE miałoby pochodzić ok. 800 mln euro rocznie.

W projekcie nie ma zapisu, że te środki miałyby pochodzić z unijnego funduszu spójności, choć Polska znalazła w takim apelu wsparcie Niemiec, wyrażone we wspólnym liście premiera Donalda Tuska i kanclerz Angeli Merkel opublikowanym przed szczytem. Chodzi o to, by nie tworzyć wydzielonych, sektorowych funduszy w ramach nowego budżetu UE po roku 2013. We wnioskach końcowych bardzo wiele miejsca poświęcono szeregowi inicjatyw KE, jak gazowy korytarz południowy (Nabucco), dywersyfikacja dostaw i integracja rynku dzięki nowej infrastrukturze, które Merkel z Tuskiem mocno popierają w swym liście.

„Nasz rynek jest wciąż poszatkowany. Nasze przedsiębiorstwa marnują pieniądze, kiedy nie mogą sprzedać produkowanej przez siebie energii. A niektórzy konsumenci płacą za energię tyle co za drugi czynsz! Inwestycje w interkonektory otwierają nowe rynki z korzyścią dla odbiorców” – powiedział na szczycie przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek. Dodał też, że z powodu zbytniego uzależnienia od zewnętrznych dostawców, „potrzebujemy ścisłej koordynacji zakupów, by być silnym w negocjacjach”.

Projekt wniosków ze szczytu nie idzie tak daleko, ale wiele miejsca poświęca partnerstwu energetycznemu z Rosją, z którą UE ma rozwinąć „wiarygodny, przejrzysty i oparty na zasadach dialog”. „Polska jest dobrym doświadczeniem dla całej UE jak umawiać się z takimi państwami jak Rosja” – ocenił Tusk, nawiązując do podpisanej w ubiegłym roku polsko-rosyjskiej umowy gazowej, w której negocjacje w ostatnich miesiącach była zaangażowana KE.

We wnioskach jest też zapowiedź, że od początku przyszłego roku kraje będą się wymieniać informacjami na temat wszystkich obecnych i przyszłych kontraktów energetycznych. Aktualne przepisy wprowadzają taki obowiązek tylko w odniesieniu do dostaw gazu. Przywódcy mają też potwierdzić zobowiązanie do zwiększenia wydajności energetycznej o 20 proc. do 2020 roku. Dotychczasowe tempo – jak ocenia KE – daje szansę tylko na 10 proc. Wobec oporu rządów na razie nie ma jednak zapowiedzi wprowadzenia wiążących prawnie celów.

W czwartek wieczorem premier Tusk wziął udział w kolacji z szefem KE Jose Barroso, premierami Grupy Wyszehradzkiej i Bułgarii oraz prezydentem Rumunii. Powołano na nim grupę wysokiego szczebla ds. korytarza połączeń energetycznych Północ-Południe, od bałtyckiego gazoportu LNG w Świnoujściu, przez Polskę, Czechy, Słowację i Węgry po Adriatyk w Chorwacji i wybrzeża w Rumunii i Bułgarii na Morzem Czarnym, obejmujący wiele interkonektorów dwustronnych lub narodowych gazociągów – już istniejących bądź będących na różnym etapie planowania lub budowy.

Barroso zapowiedział, że grupa przedstawi w drugiej połowie roku konkretny plan realizacji projektów. Polskę reprezentuje w tej grupie wiceminister gospodarki Marcin Korolec.

„Polska będzie odgrywała w tych połączeniach kluczową rolę i na to będą poważne środki europejskie. To nie tylko slogan – Unia zajęła się tym na serio, co ma znaczenie, bowiem nasza prezydencja w drugiej połowie roku będzie poświęcona w dużej mierze energii” – powiedział premier Tusk.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj