Wykształceni bezrobotni

Wykształcenie wyższe przestało chronić przed bezrobociem. Od 2007 r. liczba bezrobotnych absolwentów wzrosła o 70,4 tys. Obecnie absolwenci szkół wyższych stanowią 10,5 proc. wszystkich bezrobotnych. Wynika z tego, że niemal co dziesiąty polski bezrobotny posiada wykształcenie wyższe.

Chociaż nadal największe bezrobocie panuje wśród osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym, gimnazjalnym oraz podstawowym i niepełnym podstawowym to osoby posiadające dyplom uczelni wyższej, nie mogą już spać spokojnie.

Odsetek osób studiujących na uczelniach wyższych w Polsce, jest jednym z najwyższych w Europie. Wyprzedzają nas tylko takie kraje jak: Finlandia, Dania czy Słowenia. Zaś najmniejszym zainteresowaniem cieszą się studia w Austrii, Słowacji czy Wielkiej Brytanii – wynika z diagnozy „Szkolnictwo wyższe w Polsce” przygotowanej przez IBnGR (Instytut Badań nad Gospodarka Rynkową) oraz Ernst & Young. Co więcej proporcje między ilością uczelni publicznych i niepublicznych w Polsce są dość unikalne jak na skalę światową. W przeciwieństwie do takich krajów jak Niemcy, Austria czy Dania w Polsce sektor niepublicznych uczelni wyższych jest znaczny. – Polska w ciągu ostatnich dwudziestu lat nadrobiła wiele różnic dzielących jej system szkolnictwa wyższego od systemów krajów rozwiniętych Europy Zachodniej. Nadal jednak konieczne jest wprowadzenie reform systemowych, które pomogą zsynchronizować i dostosować szkolnictwo wyższe do potrzeb społeczeństwa i ekonomii. Pokutuje bowiem opinia, że polski system jest zbyt akademicki, a to może oznaczać, że program nauczania nie jest w odpowiednim stopniu dostosowany oczekiwań i wymagań rynku pracy. W efekcie mimo tego, że Polska należy do krajów, w których liczba magistrów jest jedną z najwyższych w Europie, to właśnie ta grupa społeczna ma coraz częściej problem z płynnym wejściem na rynek pracy i niejednokrotnie zmuszona jest do przekwalifikowania się i nabycia nowej wiedzy. W przeciwnym razie bez nowych kompetencji i umiejętności, zasiliłaby grono bezrobotnych – mówi Fiona Harvey, Szef ds. rozwoju CIMA (Chartered Institute of Management Accountants).

Wykształcenie wyższe przestało chronić przed bezrobociem. Od 2007 r. liczba bezrobotnych absolwentów wzrosła o 70,4 tys. Obecnie absolwenci szkół wyższych stanowią 10,5 proc. wszystkich bezrobotnych. Wynika z tego, że niemal co dziesiąty polski bezrobotny posiada wykształcenie wyższe.

Chociaż nadal największe bezrobocie panuje wśród osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym, gimnazjalnym oraz podstawowym i niepełnym podstawowym to osoby posiadające dyplom uczelni wyższej, nie mogą już spać spokojnie.

Odsetek osób studiujących na uczelniach wyższych w Polsce, jest jednym z najwyższych w Europie. Wyprzedzają nas tylko takie kraje jak: Finlandia, Dania czy Słowenia. Zaś najmniejszym zainteresowaniem cieszą się studia w Austrii, Słowacji czy Wielkiej Brytanii – wynika z diagnozy „Szkolnictwo wyższe w Polsce” przygotowanej przez IBnGR (Instytut Badań nad Gospodarka Rynkową) oraz Ernst & Young. Co więcej proporcje między ilością uczelni publicznych i niepublicznych w Polsce są dość unikalne jak na skalę światową. W przeciwieństwie do takich krajów jak Niemcy, Austria czy Dania w Polsce sektor niepublicznych uczelni wyższych jest znaczny. – Polska w ciągu ostatnich dwudziestu lat nadrobiła wiele różnic dzielących jej system szkolnictwa wyższego od systemów krajów rozwiniętych Europy Zachodniej. Nadal jednak konieczne jest wprowadzenie reform systemowych, które pomogą zsynchronizować i dostosować szkolnictwo wyższe do potrzeb społeczeństwa i ekonomii. Pokutuje bowiem opinia, że polski system jest zbyt akademicki, a to może oznaczać, że program nauczania nie jest w odpowiednim stopniu dostosowany oczekiwań i wymagań rynku pracy. W efekcie mimo tego, że Polska należy do krajów, w których liczba magistrów jest jedną z najwyższych w Europie, to właśnie ta grupa społeczna ma coraz częściej problem z płynnym wejściem na rynek pracy i niejednokrotnie zmuszona jest do przekwalifikowania się i nabycia nowej wiedzy. W przeciwnym razie bez nowych kompetencji i umiejętności, zasiliłaby grono bezrobotnych – mówi Fiona Harvey, Szef ds. rozwoju CIMA.

Monitorowanie karier

Od 1 października 2011 r. uczelnie będą musiały monitorować kariery zawodowe swoich absolwentów, bowiem taki obowiązek nakłada na nie nowa ustawa o szkolnictwie wyższym. Celem takich badań jest pomoc uczelniom w lepszym dostosowywaniu kierunków i programów kształcenia do zmieniającego się rynku pracy, ale również ma być wskazówką dla studentów, która uczelnia gwarantuje największe szanse na znalezienie zatrudnienia. – Niektóre polskie uczelnie już od dawna za pośrednictwem biur karier zbierają informacje na temat losów zawodowych swoich absolwentów. Na świecie to powszechna praktyka stanowiąca o konkurencyjności danej szkoły czy uczelni, bowiem im większy wachlarz możliwości zawodowych po ukończeniu danej uczelni, tym zwiększa się jej popularność. Co więcej tego typu monitoring dostarcza informacji nie tylko danej uczelni, ale również organom państwa. Odpowiednio zebrane i sklasyfikowane dane pomagają tworzyć system edukacji, określają skale popytu i podaży na dane wykształcenie, kwalifikacje czy zawody – dodaje Fiona Harvey.

Nowy trend wśród młodych – ani praca ani nauka

Na świecie rośnie pokolenie młodych osób, które nie pracują i nie studiują. Dane z 26 krajów należących do OECD są alarmujące: w 2010 r. ponad 12,5 proc. osób w wieku 15-24 nie pracowało i nie uczyło się (w 2008 r. było ich 10,8 proc.). W tej grupie znalazło się prawie 16,7 milionów młodych ludzi, z czego 10 milionów jest nieaktywna zawodowo oraz nie uczy się, a 6,7 milionów jest bezrobotna – Problem bezrobocia wśród młodych ludzi zostaje przysłonięty przez zjawisko rosnącej bierności młodych osób, wykluczenia z rynku pracy oraz ich postawy do życia i walki z przeciwnościami losu. Pokolenie ludzi, którzy żyją na koszt rodziców, nie pracują i nie studiują, staje się coraz poważniejszym problemem dla poszczególnych krajów UE, Stanów Zjednoczonych czy nawet Japonii. Wśród krajów europejskich najgorzej wygląda sytuacja w Hiszpanii i we Włoszech, gdzie już nawet 15-16 proc. młodych ludzi nie pracuje i nie uczy się. UE dostrzegła ten problem i zamierza wprowadzić różnorodne programy skierowane do młodzieży, ułatwiające im znalezienie pracy, oparte na rozwiązaniach stosowanych w krajach o niskim bezrobociu wśród młodzieży. Niemniej jednak problem jest poważny, bowiem prognozy dot. bezrobocia młodych Europejczyków na najbliższe lata są bardzo niepokojące – mogą wzrosnąć nawet do 20 proc. w 2012 r. – podsumowuje Fiona Harvey.

Od 1 października 2011 r. uczelnie będą musiały monitorować kariery zawodowe swoich absolwentów, bowiem taki obowiązek nakłada na nie nowa ustawa o szkolnictwie wyższym. Celem takich badań jest pomoc uczelniom w lepszym dostosowywaniu kierunków i programów kształcenia do zmieniającego się rynku pracy, ale również ma być wskazówką dla studentów, która uczelnia gwarantuje największe szanse na znalezienie zatrudnienia. – Niektóre polskie uczelnie już od dawna za pośrednictwem biur karier zbierają informacje na temat losów zawodowych swoich absolwentów. Na świecie to powszechna praktyka stanowiąca o konkurencyjności danej szkoły czy uczelni, bowiem im większy wachlarz możliwości zawodowych po ukończeniu danej uczelni, tym zwiększa się jej popularność. Co więcej tego typu monitoring dostarcza informacji nie tylko danej uczelni, ale również organom państwa. Odpowiednio zebrane i sklasyfikowane dane pomagają tworzyć system edukacji, określają skale popytu i podaży na dane wykształcenie, kwalifikacje czy zawody – dodaje Fiona Harvey.

Wykształcenie wyższe przestało chronić przed bezrobociem. Od 2007 r. liczba bezrobotnych absolwentów wzrosła o 70,4 tys. Obecnie absolwenci szkół wyższych stanowią 10,5 proc. wszystkich bezrobotnych. Wynika z tego, że niemal co dziesiąty polski bezrobotny posiada wykształcenie wyższe.

Chociaż nadal największe bezrobocie panuje wśród osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym, gimnazjalnym oraz podstawowym i niepełnym podstawowym to osoby posiadające dyplom uczelni wyższej, nie mogą już spać spokojnie.

Odsetek osób studiujących na uczelniach wyższych w Polsce, jest jednym z najwyższych w Europie. Wyprzedzają nas tylko takie kraje jak: Finlandia, Dania czy Słowenia. Zaś najmniejszym zainteresowaniem cieszą się studia w Austrii, Słowacji czy Wielkiej Brytanii – wynika z diagnozy „Szkolnictwo wyższe w Polsce” przygotowanej przez IBnGR (Instytut Badań nad Gospodarka Rynkową) oraz Ernst & Young. Co więcej proporcje między ilością uczelni publicznych i niepublicznych w Polsce są dość unikalne jak na skalę światową. W przeciwieństwie do takich krajów jak Niemcy, Austria czy Dania w Polsce sektor niepublicznych uczelni wyższych jest znaczny. – Polska w ciągu ostatnich dwudziestu lat nadrobiła wiele różnic dzielących jej system szkolnictwa wyższego od systemów krajów rozwiniętych Europy Zachodniej. Nadal jednak konieczne jest wprowadzenie reform systemowych, które pomogą zsynchronizować i dostosować szkolnictwo wyższe do potrzeb społeczeństwa i ekonomii. Pokutuje bowiem opinia, że polski system jest zbyt akademicki, a to może oznaczać, że program nauczania nie jest w odpowiednim stopniu dostosowany oczekiwań i wymagań rynku pracy. W efekcie mimo tego, że Polska należy do krajów, w których liczba magistrów jest jedną z najwyższych w Europie, to właśnie ta grupa społeczna ma coraz częściej problem z płynnym wejściem na rynek pracy i niejednokrotnie zmuszona jest do przekwalifikowania się i nabycia nowej wiedzy. W przeciwnym razie bez nowych kompetencji i umiejętności, zasiliłaby grono bezrobotnych – mówi Fiona Harvey, Szef ds. rozwoju CIMA.

Monitorowanie karier

Od 1 października 2011 r. uczelnie będą musiały monitorować kariery zawodowe swoich absolwentów, bowiem taki obowiązek nakłada na nie nowa ustawa o szkolnictwie wyższym. Celem takich badań jest pomoc uczelniom w lepszym dostosowywaniu kierunków i programów kształcenia do zmieniającego się rynku pracy, ale również ma być wskazówką dla studentów, która uczelnia gwarantuje największe szanse na znalezienie zatrudnienia. – Niektóre polskie uczelnie już od dawna za pośrednictwem biur karier zbierają informacje na temat losów zawodowych swoich absolwentów. Na świecie to powszechna praktyka stanowiąca o konkurencyjności danej szkoły czy uczelni, bowiem im większy wachlarz możliwości zawodowych po ukończeniu danej uczelni, tym zwiększa się jej popularność. Co więcej tego typu monitoring dostarcza informacji nie tylko danej uczelni, ale również organom państwa. Odpowiednio zebrane i sklasyfikowane dane pomagają tworzyć system edukacji, określają skale popytu i podaży na dane wykształcenie, kwalifikacje czy zawody – dodaje Fiona Harvey.

Nowy trend wśród młodych – ani praca ani nauka

Na świecie rośnie pokolenie młodych osób, które nie pracują i nie studiują. Dane z 26 krajów należących do OECD są alarmujące: w 2010 r. ponad 12,5 proc. osób w wieku 15-24 nie pracowało i nie uczyło się (w 2008 r. było ich 10,8 proc.). W tej grupie znalazło się prawie 16,7 milionów młodych ludzi, z czego 10 milionów jest nieaktywna zawodowo oraz nie uczy się, a 6,7 milionów jest bezrobotna – Problem bezrobocia wśród młodych ludzi zostaje przysłonięty przez zjawisko rosnącej bierności młodych osób, wykluczenia z rynku pracy oraz ich postawy do życia i walki z przeciwnościami losu. Pokolenie ludzi, którzy żyją na koszt rodziców, nie pracują i nie studiują, staje się coraz poważniejszym problemem dla poszczególnych krajów UE, Stanów Zjednoczonych czy nawet Japonii. Wśród krajów europejskich najgorzej wygląda sytuacja w Hiszpanii i we Włoszech, gdzie już nawet 15-16 proc. młodych ludzi nie pracuje i nie uczy się. UE dostrzegła ten problem i zamierza wprowadzić różnorodne programy skierowane do młodzieży, ułatwiające im znalezienie pracy, oparte na rozwiązaniach stosowanych w krajach o niskim bezrobociu wśród młodzieży. Niemniej jednak problem jest poważny, bowiem prognozy dot. bezrobocia młodych Europejczyków na najbliższe lata są bardzo niepokojące – mogą wzrosnąć nawet do 20 proc. w 2012 r. – podsumowuje Fiona Harvey.

Na świecie rośnie pokolenie młodych osób, które nie pracują i nie studiują. Dane z 26 krajów należących do OECD są alarmujące: w 2010 r. ponad 12,5 proc. osób w wieku 15-24 nie pracowało i nie uczyło się (w 2008 r. było ich 10,8 proc.). W tej grupie znalazło się prawie 16,7 milionów młodych ludzi, z czego 10 milionów jest nieaktywna zawodowo oraz nie uczy się, a 6,7 milionów jest bezrobotna – Problem bezrobocia wśród młodych ludzi zostaje przysłonięty przez zjawisko rosnącej bierności młodych osób, wykluczenia z rynku pracy oraz ich postawy do życia i walki z przeciwnościami losu. Pokolenie ludzi, którzy żyją na koszt rodziców, nie pracują i nie studiują, staje się coraz poważniejszym problemem dla poszczególnych krajów UE, Stanów Zjednoczonych czy nawet Japonii. Wśród krajów europejskich najgorzej wygląda sytuacja w Hiszpanii i we Włoszech, gdzie już nawet 15-16 proc. młodych ludzi nie pracuje i nie uczy się. UE dostrzegła ten problem i zamierza wprowadzić różnorodne programy skierowane do młodzieży, ułatwiające im znalezienie pracy, oparte na rozwiązaniach stosowanych w krajach o niskim bezrobociu wśród młodzieży. Niemniej jednak problem jest poważny, bowiem prognozy dot. bezrobocia młodych Europejczyków na najbliższe lata są bardzo niepokojące – mogą wzrosnąć nawet do 20 proc. w 2012 r. – podsumowuje Fiona Harvey.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj