- W ubezpieczeniach rolnych w ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się wiele dobrego – mówi prezes Concordii Piotr Narloch. Ale to nie przymus, a rosnąca świadomość rolników sprawiła, że ubezpieczenia upraw stają się powszechne, zwłaszcza wśród dużych producentów.
Obecnie obowiązek ubezpieczenia mają rolnicy, którzy korzystają z dopłat unijnych. Za brak polisy grozi kara finansowa, ale też ograniczenia w dostępie do kredytów preferencyjnych czy pomocy społecznej. Już wkrótce system ubezpieczeń czekają zmiany. Firmy ubezpieczeniowe biorą udział w pracach nad nowym projektem ustawy.
- Współpracujemy na bieżąco zarówno z Ministerstwem Rolnictwa, jak i grupami producenckimi, wypracowujemy nowe rozwiązania. W tej chwili jest pomysł, by oprócz systemu finansowania krajowego, było również finansowanie ze środków unijnych. Tam jest nieco inny model. Można liczyć, ze to wejdzie od 2014 roku – podkreśla prezes Concordii.
Ministerstwo Rolnictwa chce, by składki na ubezpieczenia można było finansować w ramach dopłat bezpośrednich. Projekt w tej sprawie może się pojawić w ciągu najbliższych miesięcy. W obecnie obowiązującym systemie składkę na ubezpieczenie pokrywają po połowie budżet państwa i producent rolny. W tegorocznym budżecie przewidziano na ten cel blisko 204 mln zł.
Concordia jest jedną z czterech firm, które oferują rolnikom współfinansowane z budżetu państwa obowiązkowe ubezpieczenia upraw i zwierząt na wypadek zdarzeń losowych. W ubiegłym roku wypłaciła rolnikom odszkodowania na łączną kwotę 160 mln zł.
- To jest naprawdę dużo. I to są zweryfikowane szkody, rzeczywiste sytuacje tysięcy rolników. W tym roku mamy nowy sezon, było bardzo dużo szkód przezimowaniowych, w tej chwili one cały czas wpływają – mówi Piotr Narloch, prezes Concordii.
W jego ocenie ostatnie lata były bardzo dobre dla rozwoju ubezpieczeń dobrowolnych w Polsce. Ubezpieczenia wśród dużych gospodarstw rolnych, dla których ten rodzaj działalności jest głównym źródłem dochodu, stały się już powszechne. Nieco wolniej rośnie również skala ubezpieczeń wśród drobnych rolników. Ale świadomość niewątpliwie wzrasta.
- Ci, którzy produkują żywność w skali mikroekonomicznej, wiedzą, że sami muszą się ubezpieczać. Oni również uczestniczą w systemie finansowania bankowego, to jest ściśle związane z systemem ubezpieczeniowym. Dla banku rolnik, który jest ubezpieczony, jest dużo bardziej wiarygodny. Więc tutaj działają zupełnie inne mechanizmy niż przymus – uważa Piotr Narloch.
Zaloguj się Logowanie