Twitter uczy się na błędach

Twitter, serwis społecznościowy umożliwiający usługę mikroblogowania, choć stosunkowo młody, musiał radzić sobie z poważanymi problemami. Hakerzy zaatakowali serwis już kilka razy, co nie pozostało bez odzewu ze strony instytucji rządowych.

Twitter został założony w 2006 roku przez Jacka Dorseya, Ev Williamsa oraz Biza Stonea. Od tego czasu serwis został zaatakowany przez hakerów już kilka razy. Pierwszy raz stało się to w lipcu 2009 roku, kiedy hakerzy wykradli dokumenty dotyczące jego działalności. Niespełna miesiąc później serwis stał się celem kolejnego ataku. Eksperci podejrzewali, że był to distributed denial of dervice (DdoS) polegający na jednoczesnym atakowaniu systemu ofiary zasypując go fałszywymi próbami skorzystania z usług, jakie oferuje przy użyciu tzw. komputerów-zombie, zwykle należących do nieświadomych właścicieli, nad którymi przejęto kontrolę przy użyciu specjalnego oprogramowania (różnego rodzaju tzw. boty i trojany). Niektórzy twierdzili, że doszło raczej do zablokowania serwisu w skutek próby dostania się do niego milionów ludzi, którzy dostali fałszywe e-maile odsyłające do strony. Tak czy inaczej serwis stał się ofiarą przestępstwa internetowego.

W tym samym roku, w grudniu 2009 r. wydawało się, że Twitter został zaatakowany przez „Irańską Cyberarmię (ICA)”. Okazało się, że ktoś zmodyfikował ustawienia DNS tak, by wpisanie adresu Twittera przekierowywało użytkownika na stronę ICA. W tym samym roku konta ponad trzydziestu celebrytów i organizacji, w tym prezydenta Baracka Obamy, Britney Spears, Billa O’Riley oraz CNN i Fox News zostało przejętych i wysłano z nich fałszywe informacje o niestosownej treści. Zdarzyło się również, że hakerzy włamali się do osobistego konta mailowego pracownika portalu i dzięki temu zdobyli hasło administratora Twittera, a przez to prywatne hasła użytkowników. Wyłudzono poufne informacje osobiste przez podszywanie się pod pracowników serwisu. Często też, słyszy się informacje, że na rosyjskojęzycznych forach hakerów sprzedawane są przejęte konta użytkowników Twittera, których cena waha się od 100 do 200 dolarów amerykańskich.

Skutki

W związku z tymi wydarzeniami Federalna Komisja Handlu zarzuciła serwisowi uchybienia w zabezpieczeniach, co umożliwiło hakerom włamanie się do serwisu. Stwierdzono, że firma, która pozwala użytkownikom na oznaczenie swoich danych jako prywatnych musi mieć odpowiednie zabezpieczenia spełniające te kryteria.

Twitter zawarł porozumienie z Federalną Komisją Handlu w kwestii zabezpieczenia prywatności na tej witrynie. Spółka nie została ukarana grzywną, ale według ustaleń, Twitter musi przez 20 lat informować użytkowników w jaki sposób chroni się ich prywatność. Serwis ma obowiązek również stworzenia programu ochrony informacji, który będzie badany co dwa lata przez stronę trzecią przez następne 10 lat. Firma twierdzi, że nawet przed zawarciem porozumienia wprowadziła już pewne jego aspekty, a porozumienie stanowi swego rodzaju formalne tego potwierdzenie.

W tym roku Twitter zamierza wprowadzić jeszcze więcej zmian wpływających na bezpieczeństwo użytkownika. Firma nabyła niedawno domenę t.co i planuje latem uruchomienie własnego mechanizmu skracania linków, które użytkownicy zamieszczają na Twitter.com lub poprzez takie aplikacje jak TweetDeck. Pozwoli to serwisowi pozostać przy założeniu, że można wysyłać tylko wiadomości tekstowe nie przekraczające 140 znaków (tak zwany Tweet). Firma zapewnia jednak, że skrócone nazwy linków nie będą niejasne i użytkownik będzie wiedział, gdzie link go zaprowadzi.

O co całe zamieszanie?

Działanie serwisu rodzi zainteresowanie nie bez powodu. Według danych statystycznych podanych w kwietniu 2010 roku, Twitter ma już ponad 105,5 mln zarejestrowanych użytkowników, a średnio 300 tys. nowych użytkowników rejestruje się w serwisie każdego dnia. Oczywiście można analizować ilu użytkowników jest nieaktywnych, a ilu z nich to spamerzy, co nie zmienia faktu, że liczba jest imponująca.

W Polsce Twitter nie cieszy się jeszcze wielką popularnością. W 2009 r.  miał zaledwie 500 tys. użytkowników (w porównaniu chociażby z Facebookiem, który w tym samym okresie miał 1,5 mln użytkowników). Należy jednak zaznaczyć, że sytuacja powoli zaczyna się zmieniać. Przejawem tego może być chociażby fakt, że większość kandydatów na prezydenta RP w wyborach w 2010 r. próbowało zdobyć poparcie wyborców również przy pomocy Twittera. W Polsce powstał także w 2009 r. serwis twitt.pl, którego pozwala na zapoznanie się z funkcjonowaniem mikroblogów, a ponadto dostarcza wiarygodnych danych na temat aktywności polskich użytkowników na Twitterze. W przeciwieństwie jednak to Polski, istnieją kraje, gdzie serwis już jest popularny, nawet bardziej niż w Stanach Zjednoczonych, gdzie przecież się narodził. Przykładem jest tutaj Japonia, gdzie odsetek Japońskich internautów, którzy “ćwierkają” to 16.3%, co przewyższa o 9.3% ten stosunek wśród Amerykanów.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj