Public Relations samorządów

Niewielka wiedza na temat tego, czym jest PR, brak chęci komunikacji oraz przekonanie, że dziennikarz to wróg – to zdaniem specjalistów główne błędy samorządów, w coraz lepiej, ale jednak wciąż zbyt mało docenianej dziedzinie, jaką są public relations.

„Samorząd samorządowi nierówny. Są takie samorządy, które prowadzą bardzo dobre działania public relations, ale są też takie, które prowadzą je fatalnie” – uważa Joanna Delbar, prezes Agencji Public Relations Telma Group Communications, wiceprezes Związku Firm Public Relations.

Jej zdaniem największym błędem samorządów jest nieznajomość tematu, brak wiedzy na temat tego, czym jest PR, głównie wśród prezydentów miast. „Częstym błędem jest wtrącanie się właśnie prezydentów w działania komórek, które zajmują się PR-em, blokowanie informacji, brak otwartej polityki informacyjnej. Z powodu takiego podejścia cierpią działania PR-owe” – podkreśla.

Zdaniem Szymona Sikorskiego, wiceprezesa Polskiego Stowarzyszenia Public Relations, błędem i problemem samorządów jest brak chęci komunikacji. „Samorządy nie mówią o tym, co robią. To jest główna bolączka. Widać również brak dialogu z mieszkańcami, czyli z grupą odbiorców, z którą samorządy powinny się komunikować” – zaznaczył.

Dodał, że są oczywiście nieśmiałe próby działań: wydawane są gazetki, periodyki, czasem – ale nadal zbyt rzadko, są organizowane konferencje prasowe. „Wciąż jednak tego typu działań jest za mało, a świadomość potrzeby dialogu dopiero się wykluwa” – podsumowuje Sikorski.

Według specjalistów, kadry zajmujące się działaniami z zakresu PR, reprezentują różny poziom profesjonalizmu. Niektórzy mają świetne pomysły, wykazują wiedzę i inicjatywę, inni nie. „Generalnie jednak, jeżeli nawet są dobrzy ludzie na dobrych stanowiskach, z przygotowaniem i doświadczeniem zdobytym np. w agencjach PR, często są blokowani przez swoich szefów, nie mają możliwości wykazania się” – uważa Joanna Delbar.

W jej opinii często i nie wiadomo dlaczego, spotyka się ogromną blokadę informacji ze strony samorządowców, głównie tych piastujących najwyższe stanowiska w urzędzie. „Wiadomo, że jak do urzędu zgłasza się z pytaniem dziennikarz, interesuje go informacja „na szybko”. Jeżeli on tej informacji nie uzyska w ciągu dwóch godzin, a najwyżej tego samego dnia, najczęściej nie będzie tą informacją zainteresowany. W takiej sytuacji, jeśli przykładowy prezydent miasta blokuje informację, ponieważ sam chce decydować o tym, co jest przekazywane mediom, ten proces jeszcze bardziej się wydłuża” – wyjaśniła.

Dlatego jej zdaniem największym błędem jest brak wykształcenia kadry menadżerskiej, czyli w przypadku administracji samorządowej, głównie prezydentów i ich zastępców. Dodała, że w mniejszych samorządach również dużo zależy od tego, czy włodarz miał jakiekolwiek doświadczenie w biznesie, czy zetknął się z działaniami PR. Jeśli nie, często myli działania public relations z reklamą, promocją.

„Poza tym PR to również wizerunek szefów samorządów, a niestety nadal są oni źle ubrani, nie potrafią się wysławiać i uważają, że wszystko najlepiej robią sami” – podkreśla Delbar. „Nie pozwalają np. działom promocji przygotowywać własnych przemówień, albo przynajmniej dawać tych przemówień do wglądu. Nie słuchają rad. Gdy są do nich kierowane prośby, aby przemówienie miało nie więcej niż dwie minuty, uparcie przemawiają przez minut dwadzieścia” – powiedziała.

Jak zauważyła, problemem w samorządach jest również brak strategii, przemyślenia, czego chcemy i w którą stronę prowadzimy działania public relations. Brak jest długofalowych, przemyślanych działań.

Zdaniem specjalistów wśród polskich samorządów bryluje Wrocław. „Tam jest wszystko bardzo dobrze przemyślane, zaplanowane i konsekwentne. Widać i promocję miasta i bardzo dobrze prowadzone działania public relations. Jednak Wrocław to taki brylancik, a za nim jeszcze długo, długo nie widać nic” – uważa Joanna Delbar.

Zdarzają się też „wpadki” promocyjno-PR-owe np. kampania Krakowa „Piwo za funta”. Zdaniem naszej rozmówczyni, kampania nie była przemyślana i nikt nie był przygotowany na to, że Kraków stanie się jej ofiarą. Z powodu burd Anglików, którzy przyjechali, bo rzeczywiście mieli piwo za funta, ucierpiał zarówno wizerunek miasta, jak i wizerunek Anglii.

Z kolei Szymona Sikorskiego cieszy fakt, że kampanie promocyjne są o wiele bardziej przemyślane, niż kiedyś. „Dawniej często bywało tak, że wykorzystywało się budżet promocyjny na wydanie katalogów, budżet był tym samym wyczerpany, a katalogi zalegały” – powiedział.

Dodał też, że dużo się dzieje w związku z projektem „Europejska Stolica Kultury 2016”. Jego zdaniem warto pochwalić Łódź, Lublin i Warszawę, gdyż widać, że się starają, są aktywne i zauważalne w mediach. „Dużo też dzieje się w województwie śląskim. Tam takie miasta, jak Ruda Śląska, Bytom, są aktywne. Można dyskutować, czy te kampanie są lepiej przygotowane, czy gorzej, ale dobrze, że są, to dobry znak. To jest początek, z czasem te działania będą coraz lepsze” – uważa Sikorski.

Zdaniem ekspertów, samorządy muszą się jeszcze sporo nauczyć. Istnieje na przykład problem radzenia sobie z sytuacjami kryzysowymi. „Interesujące jest to, że w Polsce często sytuacja kryzysowa postrzegana jest głównie jako wynik działań zewnętrznych. Nie szuka się przyczyn kryzysów w środku, u siebie” – uważa Joanna Delbar.

„Dlatego zdarza się tak, że w pracy rzecznika prasowego pojawiają się sytuacje, że musi on coś ukrywać. Tymczasem zawsze lepiej jest powiedzieć prawdę, wytłumaczyć się, przyznać, zamiast ukrywać przed dziennikarzami. Pokutuje niestety pogląd, że dziennikarz to wróg. A tak nie jest. Dobrze i konsekwentnie prowadzone działania public relations, otwarta polityka informacyjna wobec dziennikarzy mogą nam ograniczyć kryzys” – wyjaśniła.

Podobnego zdania jest Szymon Sikorski. Jak powiedział, o pewnych decyzjach samorządu mieszkańcy dowiadują się z mediów dużo później, albo w sytuacji, gdy coś się nie uda. „Wtedy mamy do czynienia z gaszeniem pożarów, zamiast wcześniejszego trwania dialogu. Tymczasem nawet w sytuacji, gdy mieszkańcy czegoś nie chcą, są przeciwni pewnym decyzjom, komunikacja z nimi pozwoliłaby uniknąć kryzysu” – podkreślił. Jego zdaniem przyczyną jest brak świadomości potrzeby dialogu.

Sikorski dodaje jednak, że lepiej wygląda komunikacja samorządów z inwestorami. „Widać tutaj poprawę, inwestycje są widoczne, a dialog jest prowadzony” – zaznaczył. Zdaniem Joanny Delbar, widać też taką tendencję, że inwestorzy wyręczają samorządy w działaniach PR. „Jeżeli o danej miejscowości jest słychać, to często za sprawą inwestorów, a nie samych samorządów” – powiedziała.

Eksperci zaznaczają jednak, że istnieją również pozytywne przykłady, zarówno wśród dużych miast, jak i mniejszych samorządów. „Są małe gminy, które świetnie sobie radzą pod względem PR-owym, czy komunikacyjnym. Mamy np. Świdnicę, czy Oleśnicę i widać, że te miasta czują potrzebę dialogu” – zaznaczył Szymon Sikorski.

Zdaniem Joanny Delbar coraz bardziej dociera do samorządów potrzeba budowania wizerunku poprzez działania public relations. „W zasadzie każde duże miasto podejmuje tego typu działania, ale również aktywność wykazują mniejsze jednostki, czego przykładem może być Pcim” – powiedziała.

„Widać, że z każdym rokiem jest lepiej. Jednak moim zdaniem brakuje nadal edukacji i zrozumienia, jak bardzo te działania są potrzebne i mogą tylko pomóc, nie zaszkodzić” – podsumowała.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj