 |
Polska posiada ogromne złoża węgla kamiennego i brunatnego, które wystarczą na co najmniej 150 lat. Pełne ich wykorzystanie stoi jednak pod znakiem zapytania z uwagi na rosnące koszty i problemy związane z bezpieczeństwem wydobycia. Mimo to, możemy stać się prawdziwym Kuwejtem Europy, jeśli zamiast kopać, zaczniemy węgiel zgazowywać pod ziemią.
|
Ten pomysł nie jest na świecie niczym nowym ale niedawno pojawiły się technologie, które czynią go opłacalnym – uważa inż. Janusz Liberkowski, absolwent Politechniki Gdańskiej na stałe mieszkający i pracujący w Dolinie Krzemowej w Kalifornii.
Liberkowski wygłosił na ten temat odczyt na Politechnice Warszawskiej zatytułowany "Technologicznie Polsce nigdy nie uda się dogonić Zachodu, ale może go wyprzedzić!"
Technologia zgazowywania węgla pod ziemią polega – w uproszczeniu – na doprowadzeniu rurami do pokładu tlenu (powietrza), który zamienia go w formę syngazu, będącego mieszaniną m.in. wodoru, tlenku i dwutlenku węgla, metanu i wyższych węglowodorów. Oparta na produktach z syngazu 500 MW elektrownia o czasie użytkowania 30-35 lat potrzebuje złoża o wielkości 60-80 mln ton (węgiel kamienny) lub 100-120 mln (węgiel brunatny). W Chinach dla przykładu buduje się obecnie 7 takich podziemnych elektrowni, a w planach są już dalsze.
Polska, by zwyciężyć w tym wyścigu – w którym niebawem weźmie udział znaczna część zasobnego w węgiel świata – powinna powołać niezależną organizację, która będzie wspierała działania naukowców i przedsiębiorców w tej dziedzinie energetyki, będzie pomagała finansować nowe inwestycje, uruchamiała fundusze typu venture capital itp. – przekonywał prelegent.
Zauważył, że siłą napędową stymulującą wszystkie działania w tym względzie na świecie jest poszukiwanie paliwa przyszłości, które zastąpi ropę naftową. Wygląda na to, że będzie nim wodór, także ten otrzymywany z syngazu oraz z innych źródeł, nad czym pracuje dziś cała światowa czołówka – dodał. Jak powiedział, Amerykański Departament Energii przeznacza 250 mld dolarów na 69 programów badawczych, których celem są efektywne technologie pozyskiwania wodoru z węgla, z gazu naturalnego, z biomasy i mikroorganizmów, z elektrolizy wody przy pomocy energii atomowej, z energii słonecznej (podgrzewanie biomasy do wysokich temperatur).
Liberkowski zaznaczył, że wszystkie największe koncerny samochodowe mają już prototypy samochodów opartych na paliwie wodorowym. Brakuje tylko dostatecznej liczby stacji do tankowania. W Kalifornii jest ich obecnie 30, a za dwa lata będzie 200. 36 autobusów jeżdżących na wodorze testuje obecnie w 12 miastach świata firma Daimler, a Mercedes w latach 2015-2017 chce już mieć w Niemczech 40 tysięcy wodorowych samochodów i tysiąc stacji do ich tankowania – mówił.
Co potem? Zdaniem gościa Politechniki Warszawskiej, energetycznym szczytem marzeń jest pozyskiwanie wodoru z wody (rozkład katalityczny na wodór i tlen) przy zastosowaniu energii słonecznej. Nad tym pracują obecnie największe na świecie laboratoria. – Często słyszymy nawoływania, by chronić Ziemię – powiedział kończąc swoje wystąpienie inż. Liberkowski. Uważam, że ona da sobie radę sama. Gra toczy się o nas. Człowiek rozumny żyje na Ziemi od 60 tys. lat. Dinozaury były na niej przez 150 mln lat. Dobrze byłoby byśmy nie wyginęli.
Inż. Janusz Liberkowski jest autorem i współautorem 14 amerykańskich patentów, w tym m.in. sferycznego dziecięcego fotelika samochodowego, za który otrzymał nagrodę w wysokości milion dolarów w konkursie amerykańskiej stacji telewizyjnej ABC.
Odczyt wygłosił na zaproszenie Centrum Studiów Zaawansowanych Politechniki Warszawskiej.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Zaloguj się Logowanie