Otoczenie Układu Słonecznego inne niż sądziliśmy

Amerykańska sonda kosmiczna IBEX mierzy strumienie neutralnych atomów napływające w okolice Ziemi z przestrzeni międzygwiazdowej. W analizie danych uczestniczy zespół z Centrum Badań Kosmicznych PAN w Warszawie. Wyniki otrzymane przez polskich naukowców sugerują, że bliskie otoczenie Układu Słonecznego wygląda inaczej niż przypuszczano.

Słońce w swej podróży przez Galaktykę przechodzi od czasu do czasu przez obłoki materii międzygwiazdowej. Wiatr słoneczny tworzy wtedy w lokalnym obłoku wielki, wydłużony bąbel – heliosferę. Należąca do NASA sonda IBEX od trzech lat rejestruje atomy z obłoku międzygwiazdowego napływające do wnętrza heliosfery. „Najnowsze obserwacje strumienia helu zmuszają nas do istotnej zmiany wyobrażeń o kształcie heliosfery, procesach zachodzących na jej styku z lokalnym obłokiem międzygwiazdowym, jak i o samym obłoku”, mówi dr hab. Maciej Bzowski, kierownik grupy z Centrum Badań Kosmicznych PAN (CBK PAN), która uczestniczy w pracach zespołu sondy IBEX.

Gdy obojętne atomy z obłoku międzygwiazdowego trafiają w okolice Słońca, mogą ulec jonizacji poprzez oddziaływanie z fotonami emitowanymi przez naszą gwiazdę. Jako jony zaczynają odczuwać obecność pola magnetycznego w wietrze słonecznym i są przezeń wynoszone z powrotem do obłoku lokalnego. „Fotojonizacja powoduje, że mierzony przez nas strumień atomów jest słabszy od pierwotnego. Wiemy także, że wolne atomy mają większą szansę na jonizację. Zatem w okolicach Ziemi proporcje między atomami wolnymi a szybkimi także będą zaburzone”, wyjaśnia Bzowski.

Aby oszacować wielkość zaburzeń w pierwotnym strumieniu atomów, w CBK PAN starannie przebadano zmiany tempa fotojonizacji w ostatnich kilkudziesięciu latach. „Modele fotojonizacji zbudowaliśmy dzięki pomiarom promieniowania ultrafioletowego Słońca zgromadzonym przez wiele sond kosmicznych. Najwcześniejsze dane pochodzą z lat 60. ubiegłego wieku”, mówi doktorantka Justyna Sokół z CBK PAN. Obróbka danych wymagała precyzyjnego uwzględnienia różnych charakterystyk i metod kalibracji wielu instrumentów.

Sporej uwagi wymagało uwzględnienie efektów związanych z orientacją w przestrzeni samej sondy. Konstruktorzy sondy wskutek ograniczeń finansowych musieli zrezygnować z urządzeń zapewniających precyzyjny pomiar orientacji osi wirowania satelity. „Dla nas wszystkich to poważny problem. Instrumenty pokładowe rejestrują atomy nadlatujące z przestrzeni międzygwiazdowej, ale musimy przecież dokładnie wiedzieć, w którą stronę przyrządy patrzyły w chwili dokonania pomiaru”, opisuje dr inż. Marek Hłond z CBK PAN.

W CBK PAN powstał program symulacyjny do analizy czasów przechodzenia jasnych gwiazd przez nierównoległe szczeliny jednego z urządzeń nawigacyjnych. „Dzięki zestawieniu z pozycjami gwiazd w katalogach astronomicznych, dane z przyrządu nawigacyjnego pozwalają nam wyznaczać kierunek osi obrotu sondy z dokładnością lepszą niż dwie dziesiąte stopnia”, mówi dr Hłond.

Po ustaleniu pola widzenia detektorów, naukowcy z CBK PAN skupili się na danych z instrumentu IBEX-Lo dotyczących atomów helu o niskiej energii (poruszających się z prędkościami około 50 km/s). Pojawienie się sygnału pochodzącego od helu przewidywano na określony dzień w roku. W rzeczywistości sygnał wystąpił wyraźnie wcześniej niż wynikało z dotychczasowych modeli. „Odkryliśmy, że odpowiedzialność za inny rozkład neutralnego helu na orbicie Ziemi ponoszą międzygwiazdowe jony helu. Gdy na granicy heliosfery atom helu spotyka się z jonem helu, może mu przekazać elektron. Zjonizowany hel staje się wtedy znów neutralny, ale jego ruch jest inny i dlatego przylatuje do nas w innym miejscu ziemskiej orbity”, opisuje Bzowski.

W kolejnym kroku za pomocą symulacji numerycznych wyznaczono kierunek i szybkość napływu atomów helu międzygwiazdowego do Układu Słonecznego. Wyniki okazały się różne od dotychczas przyjmowanych o cztery stopnie i cztery kilometry na sekundę. „Zmiana nie wydaje się duża, niesie jednak istotne implikacje”, mówi doktorantka Marzena Kubiak z CBK PAN, która wyznaczyła nowy kierunek i szybkość napływu helu. Dowiedzieliśmy się dzięki temu, w którym z dwóch najbliższych obłoków materii międzygwiazdowej Słońce naprawdę jest zanurzone.

Co więcej, dzięki różnicy w kierunkach napływu atomów helu i wodoru można ocenić kierunek pola magnetycznego w przestrzeni międzygwiazdowej wokół Układu Słonecznego. Po uwzględnieniu nowych danych kierunek zewnętrznego pola magnetycznego powinien zmienić się aż o 20 stopni. Ale czy na pewno? „Będziemy to wiedzieli, gdy dokładnie przeanalizujemy wcześniejszy, niespodziewany fragment sygnału, tzw. wtórną populację helową”, mówi Bzowski. „Gdy ustalimy, skąd ona płynie, będziemy mieli niezależny pomiar asymetrii heliosfery, zapewne wywołanej polem magnetycznym”.

W 2009 roku dane z instrumentu IBEX-Hi ujawniły obecność na niebie Wstęgi – gigantycznej struktury w kształcie łuku utworzonego przez strumienie atomów neutralnych. Hipotezy tłumaczące istnienie Wstęgi odwoływały się dotychczas do zjawisk związanych z polem magnetycznym na granicy heliosfery lub w jej pobliżu. Uwiarygodniał je fakt, że kierunek zewnętrznego pola magnetycznego zdawał się wskazywać na środek Wstęgi.

Obecne wyniki wzmacniają inną hipotezę, zaproponowaną przez prof. dr. hab. Stanisława Grzędzielskiego z CBK PAN. Zgodnie z nią, energetyczne atomy neutralne tworzące Wstęgę powstają poza heliosferą, a Wstęga jest efektem geometrycznym wynikającym z położenia Układu Słonecznego w pobliżu granicy obłoku lokalnego i hipotetycznego gorącego obłoku międzygwiazdowego.

„Wygląda na to, że teoretykom zajmującym się globalnymi modelami heliosfery dostarczyliśmy zajęcia na długie lata”, podsumowuje z satysfakcją Bzowski.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj