Osoby, które równie biegle posługują się obiema rękami są bardziej podatne na sugestię. Do takich wniosków doszli naukowcy z zespołu Ruth Propper (Montclair University, New Jersey). Jak wykazały eksperymenty, osoby oburęczne łatwiej było przekonać do określonych odczuć niż praworęczne.
Ponad 90 proc. całej światowej populacji wykonuje większość czynności prawą ręką. Pozostałe 10 proc. to zarówno leworęczni, jak i ci, których obie ręce są równie sprawne.
Aby się przekonać, czy preferowana ręka ma jakiś związek ze stabilnością emocjonalną, Propper próbowała wpływać na nastrój oburęcznych i praworęcznych osób, mówiąc im, by czuły się szczęśliwe, smutne lub odczuwały lęk słuchając różnych klasycznych utworów muzycznych.
Okazało się, że oburęczni nie tylko wkrótce po wejściu do laboratorium byli nastawieni bardziej negatywnie, (co sugeruje większy wpływ otoczenia), ale i łatwiej ulegali zmianie nastroju. Na praworęcznych trudniej było wpłynąć.
Jak tłumaczy Propper, to, czy posługujemy się ręką prawą, lewą czy też obiema, świadczy o organizacji naszego mózgu. Osoby oburęczne mają większe spoidło wielkie (inaczej ciało modzelowate, po łacinie – corpus callosum). Znaczy to, że więcej włókien mózgowych łączy obie półkule mózgu. Lepszy przepływ informacji między półkulami zwiększa podatność na sugestię.
Według niektórych badaczy, lewa półkula mózgu odpowiada za stały obraz świata, podczas gdy prawa reaguje na zmiany i zawiadamia lewą, że czas na uaktualnienie danych. Lepszy kontakt z reagującą na nowości półkulą sprzyjałby zmianom nastroju.
Zaloguj się Logowanie