„Dyrektywa unijna dotycząca hałasu obowiązująca w Polsce spowodowała, że władze miast trudniej dają przyzwolenie na hałas. W związku z tym, nad hałasem zewnętrznym częściowo zapanowano dzięki wymianie okien, ustawianiu ekranów, zakładaniu cichego asfaltu. Ale okazuje się, że jeśli nie ma tego hałasu zewnętrznego, to zaczynamy słyszeć swoich sąsiadów.” – mówi Preis. „Kiedy było głośno na zewnątrz, to ludziom nie przeszkadzał hałas sąsiedzki, bo byli zaabsorbowani tym, co dociera do nich z ulicy” – tłumaczy naukowiec.
Jak zaznacza, spostrzeżenia te potwierdziły badania przeprowadzone wśród mieszkańcach bloków w Poznaniu. W miejscach położonych dalej od ulic, hałas sąsiedzki staje się bardziej dokuczliwy niż w miejscach sąsiadujących z traktami komunikacyjnymi. Problem ten wymyka się ze statystyk na mapach akustycznych.
Badania przeprowadzone w Szwecji wykazały natomiast, że hałas dochodzący od sąsiadów jest tam dokuczliwy dla 9 proc. społeczeństwa, zaraz po hałasie samochodowym. Mniejszym problemem jest nawet hałas lotniczy i hałas pojazdów szynowych.
„Hałas sąsiedzki w bardzo dużym stopniu zależy od konstrukcji domu, w którym mieszkamy. Największy problem z hałasem sąsiedzkim mają osoby mieszkające w budownictwie wielkopłytowym” – mówi badaczka.
W budownictwie na razie nie ma ustalonych ogólnoeuropejskich standardów, które gwarantowałyby mieszkańcom komfort akustyczny. Anna Preis mówi jednak, że urzędnicy europejscy pracują nad stworzeniem takich norm. Jej zdaniem, w przyszłości przy oddawaniu lokali do użytku, mieszkania mogłyby uzyskiwać atest akustyczny. Zawarta byłaby w nim informacja o tym, jaki hałas może docierać do lokalu z ulicy czy nawet z mieszkań sąsiadów.
Jak sobie radzić z hałasem w mieszkaniu? Dr Preis zaznacza, że skuteczna może się okazać wymiana okien. Rozwiązaniem może być prośba do sanepidu o ustalenie zgodności docierającego do mieszkania hałasu z normami. Jeśli hałas z zewnątrz rzeczywiście jest zbyt duży, miasto powinno podjąć działania, żeby go zmniejszyć. „A jak ktoś jest mało wymagający, to może sobie puścić muzyczkę w tle, która zamaskuje hałasy” – dodaje Anna Preis.
Bo – jak tłumaczy akustyk – muzyka może pełnić rolę „wyciszacza”. Obecność jednego źródła dźwięku sprawia, że odbiorcy głośność drugiego źródła dźwięku wydaje się mniejsza. Jak wyjaśnia Preis, jest to jeden z powodów, dla których młodzież słucha muzyki: „W ten sposób młodzi odizolowują się od hałasów życia rodzinnego, czyli od odgłosów telewizora czy rozmów innych mieszkańców domu” – zaznacza akustyk.
Maskowanie dźwięków innymi dźwiękami Preis wykorzystuje w swojej pracy. Badaczka uczestniczy w międzynarodowym projekcie, w którym ustala, jak za pomocą przyjemnych dźwięków zamaskować hałas miasta. W wielu miejscach w Europie powstają już ogrody dźwiękowe, w których dzięki emitowanym z głośników odpowiednim odgłosom (np. świergotu ptaków, szumu wody) wzmacniane są dźwięki przyjemne. Dzięki temu odgłosy ulicy stają się mniej dokuczliwe.
Strony: 1 2
Zaloguj się Logowanie