Mistrzowie malarstwa byli na bakier z ptakami

Ornitolog i rysownik Tomasz Cofta uważa, że wybitni malarze europejscy, tacy np. jak Rubens, nie potrafili w ogóle malować ptaków. Flamandzki geniusz wyręczał się w tym względzie pracą innego twórcy. Zwykłego łabędzia z kolei nie umiał namalować Leonardo da Vinci.

„Wielu znanych europejskich malarzy, którzy bardzo dobrze malowali, zupełnie nie potrafiło namalować ptaków. Widać w ich obrazach uderzający kontrast między postacią ludzką lub nawet koniem a jakimś przypadkowo namalowanym ptakiem. Ptaki występujące jako elementy tła, traktowane jak ozdobnik, wyglądały często jakby nie wyszły spod pędzla mistrza, tylko kogoś innego” – ocenia 54-letni Tomasz Cofta z Gdańska, biolog i ornitolog, pracownik naukowy Uniwersytetu Gdańskiego. Obecnie zajmuje się wykonywaniem ilustracji ptaków, za pomocą komputera, dla specjalistycznych wydawnictw z całego świata.

Pierwszy wizerunek ptaka w Europie znajdujemy na słynnych rysunkach w jaskini w Lascaux we francuskiej Akwitanii, wykonanych ponad 13 tys. lat przed Chrystusem. „Choć gatunku nie da się oczywiście określić, to każdy, nawet dziecko, rozpozna, że to przedstawiciel ptasiego rodu” – zaznaczył Cofta.

W sztuce starożytnej Europy ptaki są nieliczne. Na fresku z grobowca etruskiego sprzed 2,5 tys. lat uwieczniono kaczki. „Po białej obróżce na szyi można domyślać się, że jest to kaczka krzyżówka. Na ogół nie są to jednak konkretne ptaki, tylko stylizowane” – ocenił.

Tego, kto spodziewałby się, że w średniowieczu artyści wykazywali większą dbałość o przedstawianie ptaków, spotka rozczarowanie. Z nielicznymi wyjątkami były one malowane w sposób schematyczny i uproszczony. „Średniowieczny autor uwiecznia np. na obrazie o Arce Noego gołębicę z gałązką oliwną. Ani jednak układ piór, ani sylwetka nie wskazuje, że to jest ten ptak. Gdybyśmy nie znali biblijnej opowieści, nie dałoby się w żaden sposób powiedzieć, że chodzi o gołębicę” – przekonuje gdański ornitolog.

W średniowieczu często na obrazach pojawiają się orły. Wyglądają jednak karykaturalnie – mają kurzą sylwetkę i kurze łapy. O tym, że są to orły, świadczy jedynie duży i zakrzywiony dziób.

Nowe spojrzenie na ptaki przynosi renesans – np. Jan van Eyck (1390-1441), który na „Ołtarzu Gandawskim” wyjątkowo umiejętnie odtworzył jaskółki w locie. „Jestem pewien, że malarz ten oglądał latające dymówki, bo ich sylwetki są prawdziwe. Takiego ułożenia skrzydeł nie można sobie wyobrazić i namalować, nie widząc wcześniej tego ptaka w locie” – ocenił ornitolog.

Mistrzem w malowaniu ptaków nie był na pewno Leonardo da Vinci (1452-1519). „Szkicował ptaki, nie dbając w ogóle o cechy gatunku, aby dociec w jaki sposób unoszą się w powietrzu. Nie miał tylko odpowiednich narzędzi. Lot ptaków da się bowiem dobrze oglądać dopiero przez lornetkę, a ta weszła do powszechnego użytku podczas I wojny światowej” – wyjaśnił Cofta.

Da Vinci jest np. autorem kilku rysunków i obrazów przedstawiających Ledę i towarzyszącego jej łabędzia. Zdaniem gdańskiego ornitologa, ptak ten w wykonaniu włoskiego twórcy ma niemalże „smoczą głowę” i „skrzydła anielskie” i gdyby nie wiedza o tym greckim micie można by pomyśleć, że to bardziej gęś. Leonardo nie widział żywego łabędzia, a za wzór posłużyły mu obrazy dawniejszych malarzy.

Prawdziwy rozkwit malarstwa z ptakami, który nastąpił w XVII wieku, zawdzięczamy malarzom flamandzkim i holenderskim. Ptaki przez nich malowane są w różnych konfiguracjach, np. na targu, w spiżarni, na kuchennym stole, a także w parku lub na wiejskim podwórku.

Wśród artystów, którzy uwieczniali wówczas na swych płótnach ptaki, był też Rubens. Jak się jednak okazuje, był w tej dziedzinie amatorem. „Jest np. jego obraz dziecka, które trzyma w dłoni ptaszka na sznureczku. Możliwe, że to jakaś papuga, ale nawet do niej trudno to porównać. Postać ptaka jest tu malowana o kilka artystycznych klas niżej niż portret. (…) Całkiem też możliwe, że to dziecko pozowało z ptaszkiem, który ciągle ruszał się, a malarzowi nie chciało się wziąć go do ręki i naszkicować” – powiedział Cofta.

Na innym obrazie Rubensa „Diana wracająca z polowania” widać całą masę różnego rodzaju bardzo dokładnie namalowanych ptaków. „Tyle tylko, że nie malował ich Rubens, ale jego współpracownik Frans Snyders, (…) który znał się akurat na tym jako mało kto” – wyjaśnił Cofta.

Do martwych natur z ptakami wracają chętnie w impresjonistycznym stylu wybitni twórcy tego kierunku jak Paul Gauguin, Claude Monet i August Renoir. W XX wieku w charakterystyczny dla siebie sposób np. gołębie maluje Pablo Picasso.

Zapytany o arcydzieło malarskie z udziałem ptaka bez chwili wahania wymienia obraz „Portret Roberta Chesemana” (1533) Hansa Holbeina Młodszego, który był nadwornym malarzem króla Henryka VIII. „Mężczyzna trzyma na ręku białozora – północnego sokoła, występującego m.in. w Szkocji, Norwegii i Islandii. Sokół jest tak namalowany, jak nikt nie namalował ptaka aż do XX wieku – to wręcz fotograficzna wierność. Widać, że ten ptak jest żywy, trójwymiarowy; każde z piór ma swój cień. Ten białozór jest absolutnie mistrzowski, zapiera wprost dech w piersiach” – podkreślił Cofta.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj