Miasta wyrobiły w nas odporność

W starożytnych miastach, podobnie jak i dziś, ludzie byli bardziej narażeni na infekcje. Dzięki temu, że przez tysiąclecia miejskiego życia ludzki układ odpornościowy mógł intensywnie „trenować”, ludzie są bardziej odporni na mikroby w rejonach o długiej tradycji miejskiej – wynika z najnowszych badań.

Jak wyjaśnia biolog Mark Thomas z University College London, wraz z rozrostem miast wzrasta również liczba mikrobów i przez to – ekspozycja ludzi na nowe choroby. Miasta stają się przez to naturalnym miejscem dla ewolucji ludzkiej odporności.

Ludzie, którzy przeżyją infekcję, mają większą szansę na wydanie potomstwa, które będzie na nią odporne, poprzez przekazanie genów dających taką odporność. Naukowcy założyli więc, że populacje ludzkie, gdzie życie miejskie istnieje od tysięcy lat, powinny mieć lepszą odporność na choroby.

Thomas, wraz z Ianem Barnesem z tej samej uczelni, postanowili sprawdzić swoją hipotezę. Prowadzili w tym celu badania genetyczne w klku rejonach świata, pobierając próbki DNA od 17 grup ludzi z Europy, Azji i Afryki, m.in. od anatolijskich Turków, Sudańczyków czy przedstawicieli ludu Sami na północy Skandynawii.

Analizowano próbki genetyczne pod kątem odporności na gruźlicę, przypuszczalnie związaną z odpornością na trąd, na leiszmaniozę i chorobę Kawasaki.

Okazało się, że na terenie Anatolii, gdzie osadnictwo miejskie ma tradycję około ośmiu tys. lat, stwierdzono dużą częstotliwość występowania genów związanych z odpornością na gruźlicę. Takiej częstotliwości nie stwierdzono u ludu Sami, ani też u ludu Malawi w Afryce, gdzie urbanizacja ma bardzo krótką historię, liczącą niekiedy mniej niż sto lat.

„Zaskoczyło nas, jak bardzo statystyka potwierdziła naszą hipotezę – podkreśla Thomas. – Tym bardziej, że kiedy prowadzi się badania w zakresie historii ewolucyjnej, z powodu upływu czasu może zadziałać wiele czynników, które wprowadzają zamieszanie w danych”.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj