Magazynowanie dwutlenku węgla pod ziemią, będące jednym z innowacyjnych rozwiązań w ramach upowszechniania czystych technologii węglowych, jest bezpieczne dla otoczenia – przekonywali 17 kwietnia eksperci, uczestniczący w Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach.
Pionierskie instalacje składowania dwutlenku węgla są objęte programami naukowymi – będą badane, monitorowane przez kilkadziesiąt lat, a przed wdrożeniem projektów odbędą się społeczne kampanie informacyjne. Do ich wdrożenia przygotowują się PGE Elektrownia Bełchatów, która otrzymała z Unii Europejskiej 180 mln euro na realizację budowy instalacji CCS (Carbon Capture and Storage) do wychwytywania, transportu i magazynowania dwutlenku węgla na będącym w budowie bloku energetycznym 858 MW.
Z kolei konsorcjum Zakładów Azotowych Kędzierzyn i Południowego Koncernu Energetycznego chce uruchomić pierwszy na świecie zeroemisyjny kompleks energochemiczny. Będzie on produkował energię elektryczną w ilości 309 megawatów, a równocześnie dostarczał gaz syntezowy do procesów chemicznych.
Emisja dwutlenku węgla ma być dzięki temu ograniczona do zaledwie 8 proc. 23 proc. tego gazu będzie wykorzystywane chemicznie, reszta będzie skraplana i tłoczona pod ziemię rurociągiem długości ok. 140-150 km. Szacowany koszt inwestycji to prawie 6 mld zł. Konsorcjum ubiega się o jego dofinansowanie ze środków krajowych i Unii Europejskiej.
"To są w skali świata najnowsze i najlepsze rozwiązania, jeśli chodzi o ochronę klimatu i wykorzystanie energii" – podkreślał podczas piątkowej konferencji prasowej eurodeputowany Jerzy Buzek.
Jak mówił dyrektor Krajowego Punktu Kontaktowego Programów Badawczych Unii Europejskiej Andrzej Siemaszko, Polska dysponuje prawdopodobnie "najlepszymi w Europie lądowymi zbiornikami na dwutlenek węgla", które mogą pomieścić nawet 90 mld ton dwutlenku węgla. Jego emisja grozi poważnymi zmianami klimatycznymi.
"Mamy taki geologiczny układ, że w całej środkowej i północnej Polsce są podziemne, zasolone wody, nie do wykorzystania. Możemy rozpuścić dwutlenek węgla w tych wodach. Objętości porów w warstwach mezozoicznych są olbrzymie, całe Morze Bałtyckie moglibyśmy tam wpompować. Możemy sprzedać te pustki, te solanki, na wypełnienie dwutlenkiem węgla" – powiedział, zastrzegając, że są potrzebne dalsze badania precyzujące, czy takie operacje nie zaszkodzą zasobom słodkiej wody lub nie zagrożą obszarom chronionym.
Jak podkreślali uczestnicy konferencji, zagrożenie, że gaz mógłby się spod ziemi wydostać na zewnątrz i komukolwiek zaszkodzić, jest minimalne.
"Dwutlenek węgla jest cały czas emitowany, wszyscy to wdychamy i zwiększa się jego stężenie. Jeśli zatłoczymy go 1500 m pod ziemię, ludzie będą o wiele mniej narażeni niż na ten dwutlenek węgla, który już jest. Tu leci z każdego komina, pod ziemią się rozejdzie na wiele kilometrów i nie będzie miał ujścia" – powiedział członek zarządu Zakładów Azotowych Kędzierzyn Robert Duszewski.
"Na pewno inwestycję trzeba poprzedzić kampanią informacyjną. Składowanie będzie wymagało monitorowania przez 30 do 50 lat żeby badać, jak się zachowuje dwutlenek węgla" – dodał prezes PGE Elektrowni Bełchatów Krzysztof Domagała.
Prof. Jerzy Buzek podkreślał, że dwutlenek nie jest trujący, palny czy wybuchowy. "Jeśli wyjdzie na zewnątrz, jedyna szkoda będzie polegała na tym, że niepotrzebnie wydaliśmy te pieniądze, żeby go tam zatłoczyć. (…) Pod ziemią mogą się pod jego wpływem rozpuszczać skały, woda może być gazowana, ale to nie jest zagrożenie ekologiczne. Składowanie geologiczne to wciąż niewiadoma – niepewność zawsze towarzyszy innowacyjnym rozwiązaniom" – podsumował. (LUN/KRF, PAP – Nauka w Polsce, bsz)
Zaloguj się Logowanie