Kosmos to dla polityków test, czy myślą o Polsce jako o nowoczesnym państwie

Sukces studentów z Politechniki Białostockiej, którzy z łazikiem marsjańskim MAGMA2 zajęli pierwsze miejsce w prestiżowych, międzynarodowych zawodach University Rover Challenge został szeroko skomentowany przez media.

W niektórych z tych relacji pojawiła się kwestia, której w swoich wypowiedziach dużo uwagi poświęcili sami triumfatorzy – wykorzystania potencjału, jaki Polska ma w obszarze technologii kosmicznych.

Według ekspertów ds. polityki kosmicznej podczas dyskusji poświęconych rozwojowi astronautyki i technologii kosmicznych w Polsce należy zachować zdrowy rozsądek. „Nikt nie powinien się spodziewać, że w naszym kraju w ciągu najbliższych lat zaczniemy budować rakiety, a nawet powołanie Polskiej Agencji Kosmicznej byłoby teraz przedwczesnym krokiem, choć docelowo taka instytucja z pewnością powinna powstać” – mówi Mateusz Wolski z Przemysłowego Instytutu Automatyki i Pomiarów (PIAP), który koordynuje konsultacje społeczne programu rozwoju systemów satelitarnych i technologii kosmicznych w Polsce.

Jednocześnie eksperci podkreślają, że jest to ostatni moment, w którym Polska ma jeszcze szanse na dołączenie do grupy krajów, w których rozwój technologii kosmicznych napędza gospodarkę. „Chodzi o przystąpienie do Europejskiej Agencji Kosmicznej, do której Polska – choć jest członkiem Unii Europejskiej – nie należy” – mówi Jakub Ryzenko, ekspert z Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk (CBK PAN). „Sukces twórców łazika MAGMA2 to kolejny przykład na to, że nasz kraj ma w wielu obszarach potencjał, by stać się silnym członkiem Agencji. Byłaby to korzyść nie tylko dla nauki i gospodarki, ale także dla każdego z nas” – dodaje Paweł Wojtkiewicz, ekspert z PIAP.

Polskie relacje z ESA są obecnie określone w ramach porozumienia PECS (ang. Programme for European Cooperating States), które zostało podpisane w 2007 roku i będzie obowiązywało do roku 2013. Jego celem jest między innymi przygotowanie naszego kraju do członkowstwa w Agencji, jednak zakończenie tej procedury sukcesem wymaga podjęcia decyzji o rozpoczęciu negocjacji już dziś.

Taki krok miałby według specjalistów głębokie uzasadnienie ekonomiczne. Polska wpłacając składkę do budżetu Unii Europejskiej i tak finansuje europejski program kosmiczny. Po przeliczeniu to zaangażowanie można ocenić na 20 milionów euro rocznie, co oznacza, że jest to kwota wielokrotnie wyższa od kosztów jakie budżet państwa ponosi w związku z PECS. „Problemem jest jednak to, że pieniądze te właściwie nie wracają do Polski, a mogłoby tak być, gdyby Polska była członkiem ESA” – mówi Ryzenko.

Obok pieniędzy z Unii Europejskiej, po akcesji do Agencji polskie firmy, instytuty naukowe i placówki badawczo-rozwojowe mogłyby liczyć na co najmniej 80 proc. ze składki członkowskiej, którą Polska płaciłaby do budżetu ESA. „To nie nasze przypuszczenia, a twarde zasady, które dotyczą wszystkich państw członkowskich. A co najważniejsze, każde euro zainwestowane w ten sposób przez budżet państwa może w ciągu kolejnych lat przynieść 4,6 euro zysku” – wyjaśnia Ryzenko, posługując się danymi z badań przeprowadzonych przez Norwegów, którzy od kilkudziesięciu lat są członkami ESA.

W negocjacjach z Europejską Agencją Kosmiczną Polskę wyprzedziły już Czechy (które już są członkiem ESA) i Rumunia (w której w styczniu bieżącego roku odbyła się konwencja Agencji, podczas której zostały podpisane umowy o członkostwie i obecnie czekają one już tylko na ratyfikację). „W obu przypadkach chodziło o czysty rachunek ekonomiczny – decyzję o pełnym udziale w europejskich programach kosmicznych można porównać do wskoczenia do pociągu do innowacyjności” – mówi ekspert CBK PAN.

W Polsce decyzję o rozpoczęciu negocjacji z ESA może podjąć prezes Rady Ministrów po konsultacjach z ministrami, przede wszystkim gospodarki, nauki i spraw zagranicznych. Pozytywne opinie wszystkich z nich są już na biurku premiera. „Poparcie dla wstąpienia do ESA wyraziło jednak znacznie więcej urzędników administracji rządowej, a także przedstawiciele wszystkich partii politycznych zasiadających w parlamencie, co nie powinno dziwić, jeśli weźmie się pod uwagę jak w wielu obszarach życia są wykorzystywane technologie kosmiczne i systemy satelitarne” – podkreśla Ryzenko.

„GPS, telewizja satelitarna czy bankomaty, z których korzystamy na co dzień, to dość oczywiste zastosowania” – wymienia Mateusz Wolski. „Znacznie rzadziej pamiętamy, że to że możemy się dzisiaj poddać badaniu EKG, czy to jak dzisiaj wyglądają samochody i samoloty również zawdzięczamy programom kosmicznym” – podkreśla ekspert PIAP.

„Są także inne, może mniej oczywiste sposoby wykorzystania technologii satelitarnych, które dla Polski mogą mieć jednak strategiczne znaczenia” – dodaje Wojtkiewicz. „Dzięki danym zebranym z orbity można ocenić jak dużo dwutlenku węgla jest pochłaniane przez lasy, których mamy przecież w Polsce bardzo dużo. Precyzyjne określenie tych wartości może mieć istotny wpływ na obniżenie kosztów, jakie budżet musi ponosić w związku limitami CO2, co ma już bezpośrednie przełożenie na rozwój polskiej gospodarki.”

Właśnie od pozytywnej opinii strażnika budżetu, czyli ministra finansów, zależy obecnie zgoda premiera na rozpoczęcie negocjacji z ESA. „Jesteśmy przekonani, że minister Rostowski dostrzeże, że pieniądze zainwestowane w przystąpienie do ESA oraz składki członkowskie przyniosą Polsce wymierne korzyści” – mówi Ryzenko. „Byłoby wspaniale, gdyby sukces studentów z Politechniki Białostockiej okazał się impulsem do rozpoczęcia negocjacji z Agencją” – dodaje Wolski.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj