Internet w telewizorze nie zachwyca

Pełen relaks

Za chwilę na rynku pojawi się Google TV, do którego dostaniemy klawiatury i przeglądarkę Chrome. Już wkrótce będziemy mogli przeglądać sieć dokładnie tak jak na ekranie laptopa. Co więcej, producenci sprzętu prześcigają się w dokładaniu wtyczek do swoich nowych modeli. Poza Facebookiem i feedami z Twittera, na ekranie naszej nowiutkiej plazmy można już oglądać pogodę z AccuWeather.com, obejrzeć swoją okolicę na Google Maps, pograć w PacMana lub przejrzeć najnowsze newsy z Gazety albo Onetu.

O ile w dobie wszechpotężnych konsoli jedynie sentymentalni weterani gier wideo mogą pokusić się o uruchomienie prostej gry z poprzedniego stulecia i z tego tytułu ich obecność w TV może być uzasadniona, to trudno jednak wyobrazić sobie komfortowe czytanie i poruszanie się po stronach internetowych, jeżeli oglądamy je na 42-calowym telewizorze Full HD, kiedy czcionka użyta na stronie wydaje się wręcz mikroskopijna. Oglądanie serwisów internetowych w taki sposób musiałoby wymagać naprawdę dużej determinacji.

Pierwszą kwestią wymagającą rozwiązania będzie zatem obecne nieprzystosowanie stron www do konsumowania z poziomu kanapy (warto tutaj wspomnieć, że niektórzy amerykańscy nadawcy już zoptymalizowali swoje strony pod kątem oglądania za pośrednictwem telewizora, ale to wciąż bardzo rzadka praktyka). Swoją drogą, czy doprowadzi to do wypracowania dwóch nowych standardów tworzenia www, jednego pod kątem wyświetlania w telewizorach (i przystosowanego do obsługi np. gestowej) i drugiego, dotychczasowego – pod pozostałe urządzenia (ewentualnie zoptymalizowanego do korzystania przy pomocy ekranów dotykowych)?

Drugim problemem jest niedopasowanie treści aplikacji do samego medium. Umieszczanie w telewizorach aplikacji typu Facebook, Twitter albo Onet – w obecnej formie – uważam za pozbawione sensu, ponieważ treści, jakich dostarczają te serwisy, mogą być już z powodzeniem przeczytane na innych, wygodniejszych urządzeniach. Na uwagę zasługuje natomiast trend związany z dostarczaniem zawartości video – jako naturalny i rozsądny dla widzów korzystających z Internetu w telewizorze.

Rozwiązania takie obejmują w tej chwili m.in. treści z serwisów YouTube, DailyMotion oraz Ipla. Z drugiej strony, mamy też możliwość zainstalowania Skype’a (na co pozwalają np. najnowsze modele Samsunga) i, po dokupieniu specjalnej kamery, prowadzenia rozmów video, co również wydaje się być rozsądne z punktu widzenia użyteczności tego rozwiązania.

Filmoteka z „lajkiem”?

Telewizor podłączony do sieci stający się z powrotem centrum domowej rozrywki ma przed sobą interesujące perspektywy. Najpewniej już wkrótce doświadczymy eksplozji setek nowych aplikacji dla TV, które wzorem Apple AppStore będą dystrybuowane za darmo lub sprzedawane w sieciowych „marketach”. Jakie więc powinny być, aby widz (czy może już użytkownik?) dostrzegał w nich rzeczywistą wartość?

Podstawą będzie łatwość obsługi i odpowiedź na potrzebę niezbyt zaangażowanej rozrywki. Być może więc, zamiast kanałów RSS z pojedynczą fotografią i mnóstwem tekstu bardziej sprawdzą się estetyczne przeglądarki zdjęć lub wideo (np. materiałów zamieszczanych przez znajomych w serwisach społecznościowych – okrojona wersja Facebooka)?

Pomysłów i scenariuszy rozwoju tego segmentu rynku mediów jest wiele, ale jedno jest pewne: o ile przyszłość Internetu w telewizorach nie jest jeszcze znana, z pewnością zapowiada się ciekawie.

Strony: 1 2

Zaloguj się Logowanie

Komentuj