Gaz z łupków zdaniem optymistów, realistów i pesymistów

Pomorze wraz z obszarem morza Bałtyckiego, Zatoki Gdańskiej i Zalewu Wiślanego jest prawdopodobnie jednym z najatrakcyjniejszych terenów na świecie pod względem zasobności w gaz łupkowy. Zdaniem amerykańskich ekspertów surowiec ten występuje na dwóch trzecich obszaru województwa pomorskiego i może zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne na najbliższe 300 lat!

Optymiści, oczami wyobraźni widzą Pomorze jako „drugi” Katar, natomiast realiści nie chcą „dzielić Inflantów, których jeszcze nie zdobyli”.

Zdaniem optymistów

Informacja o potencjalnych 4,8 bln m3 gazu ziemnego zlokalizowanego na Pomorzu oraz zakończone sukcesem horyzontalne odwierty gazu łupkowego w okolicach Łebienia koło Lęborka wywołały wielką publiczną debatę. Rozpoczęło się wyliczanie korzyści płynących z niekonwencjonalnego pozyskiwania gazu ziemnego. Wśród najważniejszych z nich wymieniano kwestię uzyskania przez Polskę bezpieczeństwa energetycznego i uniezależnienia się od dostaw rosyjskiego gazu. Dodatkowym argumentem za wydobywaniem gazu z łupków jest obecna sytuacja na rynku energetycznym USA oraz Kanady, które dzięki niekonwencjonalnym metodom wydobycia „niebieskiego paliwa” stały się gazowymi supermocarstwami. Na przełomie 2008 i 2009 roku nadpodaż gazu łupkowego w USA spowodowała trzykrotny spadek cen tego surowca. Obecnie Stany Zjednoczone przestały importować gaz LNG i rozpoczęły w formie skroplonej jego eksport do Wielkiej Brytanii – wyjaśnia dr Paweł Poprawa z Państwowego Instytutu Geologicznego (PIG) na posiedzeniu Wojewódzkiej Rady ds. Bezpieczeństwa Energetycznego w Gdańsku.

Według prognoz niezależnego amerykańskiego instytutu badawczego IHS CERA, złoża łupkowe mogą zapewnić USA samowystarczalność gazową na 100 lat i poważnie wpłynąć na rynki energetyczne innych kontynentów. Ponadto, dzięki rozwojowi tego sektora w samej Kanadzie powstało 80 tys. nowych miejsc pracy. Średnio jedna firma wydobywcza inwestuje rocznie około 5 bln EUR. Dodatkowym argumentem za rozpoczęciem w Polsce wydobywania gazu z łupków na skalę przemysłową są opłaty koncesyjne (do Skarbu Państwa) i eksploatacyjne trafiające do budżetu gminy, jak również znaczące korzyści dla właścicieli gruntów (dzierżawa i sprzedaż), na których zlokalizowane są wiertnie.

Rozwój nowej gałęzi przemysłu wpływać będzie na rozwój infrastruktury drogowej, lokalnej gospodarki oraz powstawanie nowych kierunków studiów inżynieryjnych. Obecnie Politechnika Gdańska przygotowuje się już do utworzenia specjalistycznych studiów kształcących z zakresu Petrogeologii.

Zdaniem realistów

Mimo ogromnej społecznej euforii związanej z informacją o potencjalnych złożach gazu łupkowego, pojawiają się także głosy osób, które do tego tematu podchodzą z dystansem. Nie kwestionuję słuszności poszukiwań niekonwencjonalnych źródeł energii, jednakże należy pamiętać, iż warunki i infrastruktura jaką dysponują Stany Zjednoczone czy Kanada różnią się od polskich – wyjaśniała Hanna Dzikowska z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku na posiedzeniu Wojewódzkiej Rady ds. Bezpieczeństwa Energetycznego. Po pierwsze tereny wydobycia gazu, jakie wizytowaliśmy w Kanadzie, są znacznie mniej zaludnione niż województwo pomorskie – średnio 5 osób na 100 km2. U nas taki sam obszar zamieszkuje średnio 100 osób. Po drugie, obecnie nie dysponujemy odpowiednio rozbudowaną siecią gazową, zapewniającą szybki i skuteczny transport surowca. Po trzecie nie mamy bezpośredniego dostępu do rzek oraz nowoczesnych technologii oczyszczania i recyklingu wody służącej do szczelinowania łupków. Jednakże w perspektywie długoterminowej rozwój nowej gałęzi przemysłu, oprócz pewnych zagrożeń, niesie także korzyści, o których należy pamiętać – wyjaśnia Hanna Dzikowska.

Inni eksperci z branży energetycznej podkreślają, iż wydobywanie gazu z wnętrza łupków osadowych – zlokalizowanych tuż po złożach hydratów – należy do najtrudniejszych i najbardziej nieprzewidywalnych metod pozyskiwania gazu ziemnego. Dodatkowo, koszty eksploatacji gazu łupkowego są znacznie wyższe od gazu wydobywanego metodami konwencjonalnymi. Doświadczeni geolodzy wiedzą, iż poszukiwania gigantycznych złóż gazu łupkowego wiążą się z dużym ryzykiem niepowodzenia i kosztami liczonymi w miliardach euro. Jednakże eksperci z branży wydobywczej dostrzegają pewne plusy z zaistniałej sytuacji. Prowadzone obecnie wiercenia oraz rdzeniowania pionowe mogą doprowadzić do odkrycia znacznych ilości gazu uwięzionego w skałach bazaltowych znajdujących się poniżej skał łupkowych. Już w latach 70-tych XX wieku prowadzono na terenie Polski poszukiwania złóż ropy i gazu wykorzystując do tego sejsmikę dwuwymiarową. Obecnie, w wyniku rozwoju technologicznego, do precyzyjnego określenia lokalizacji struktur geologicznych mogących być strefą węglowodorów (HC Reservoir) stosuje się sejsmikę trójwymiarową. Dzięki niej można znacznie precyzyjniej niż 40 lat temu przeanalizować poszczególne warstwy złoża pod kątem jego miąższości oraz kształtu. Niestety są to bardzo kosztowne badania geologiczne, na które mogą pozwolić sobie tylko największe światowe koncerny wydobywcze.

W trakcie prowadzenia na Pomorzu pionowych wierceń rozpoznawczych poniżej warstwy łupków, istnieje szansa odkrycia oprócz potencjalnych złóż gazu konwencjonalnego, pokładów wód termalnych. Jeśli ten scenariusz się sprawdzi to firmy, które obecnie poszukują gazu z łupków zrezygnują z jego wydobycia na rzecz eksploatacji „wielkiego gazu” zlokalizowanego w skałach piaskowca lub konglomeratów.

Opinia pesymistów

Oprócz głosów umiarkowanych sceptyków pojawiają się również opinie negatywne. Jednym, z głównych punktów zapalnych między ekologami w USA a firmami wydobywczymi jest kwestia szczelinowania hydraulicznego (ang. fracking). Proces ten polega na wywierceniu i orurowaniu otworu pionowego na głębokości 1700-2000 metrów, a następnie wywierceniu sekcji poziomej o długości 1000-1500 metrów za pomocą urządzenia zwanego geopilotem. Po dokonaniu perforacji (stworzenia symetrycznego otworu) następuje pompowanie pod wysokim ciśnieniem (nawet do 1000 bar) wody żelowanej z dodatkiem piasku kwarcowego i chemikaliów, które zdaniem geologów nie stanowią zagrożenia dla środowiska naturalnego. Około 60-80% wody szczelinującej pozostaje w wytworzonych szczelinach i stopniowo jest odprowadzana (produkowana) wraz z gazem do separatora na powierzchni ziemi.

Kwestia niniejszej wody żelowanej („płukanki”) stanowi obecnie jednen z głównych punktów zapalnych między ekologami w USA a konsorcjami energetycznymi. Konflikt dotyczy potencjalnego skażenia środowiska naturalnego oraz zatrucia wody pitnej i gruntowej związkami chemicznymi stosowanymi do szczelinowania skał. Dodatkowo amerykański Greenpeace analizuje problem utylizacji i składowania skażonych chemikaliami odpadów produkcyjnych w postaci zanieczyszczonej wody oraz szlamu. Ponadto, dochodzi jeszcze kwestia niechęci lokalnej społeczności do prowadzenia prac wydobywczych w rejonie ich najbliższego sąsiedztwa. Uciążliwy hałas, wzmożony ruch ciężarówek, obawa przed skażeniem środowiska naturalnego oraz sprzeciw rządu francuskiego na wydobywanie gazu z łupków zlokalizowanych na obszarze Francji są jednymi z głównych argumentów używanych przez przeciwników niekonwencjonalnych metod pozyskiwania „niebieskiego paliwa”.

Znaleźć „złoty środek”

Temat potencjalnych złóż gazu łupkowego w większości przypadków wzbudził w Polsce pozytywne reakcję. Należy jednak pamiętać, iż realne korzyści dla Pomorza z przemysłowej eksploatacji gazu z łupków mogą pojawić się dopiero za kilkanaście lat. W tym czasie powinna być nawiązana szeroka współpraca pomiędzy inwestorami, urzędami, lokalnymi samorządami oraz uczelniami technicznymi. Dodatkowo można by zobowiązać inwestorów do zatrudniania lokalnych podwykonawców do określonych prac na koncesjach oraz do korzystania z  polskich firm serwisowych.

Reasumując temat gazu łupkowego na Pomorzu – to bardzo dobrze, że udało się zidentyfikować w naszym regionie nowe możliwości rozwoju gospodarczego – wyjaśnia prof. Henryk Ćwikliński, Kierownik Polityki Gospodarczej Uniwersytetu Gdańskiego. Mimo ogromnej euforii medialnej należy pamiętać, iż konkretne rezultaty podejmowanych obecnie działań będą znane najprędzej za 15 lat. Dopiero wtedy tak naprawdę dowiemy się, czy odnieśliśmy sukces, czy też porażkę? Na razie jednak zaczęliśmy dzielić Inflanty, których jeszcze nie zdobyliśmy. Z drugiej jednak strony cieszy mnie fakt, iż po pojawieniu się informacji o potencjalnych złożach gazu na Pomorzu, znalazł się kapitał umożliwiający rozpoczęcie wstępnych badań – podsumowuje prof. Henryk Ćwikliński.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj