O słuchaniu muzyki Chopina na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej,
o Ziemi widzianej przez okno promu kosmicznego i o wolności, jaka
związana jest z brakiem grawitacji, opowiadali w piątek przebywający
z wizytą w Polsce amerykańcy astronauci.
Pięciu członków załogi promu Endeavour spotkało się w piątek z
dziennikarzami w hotelu Sofitel w Warszawie z okazji 10-lecia działania
Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności (PAFW). Była to część ich wizyty
w naszym kraju, w czasie której odwiedzili 25 miejscowości, spotykając się
z uczniami polskich szkół i opowiadając o swoich podróżach w przestrzeń
kosmiczną. Załoga odwiedziła Polskę na zaproszenie Ambasady Amerykańskiej
oraz PAFW.
W lutym tego roku załoga misji Endeavour STS-130 przebywała w przestrzeni
kosmicznej przez niemal dwa tygodnie. Dowódcą misji był płk George Zamka,
pilotem – Terry Virts, a specjalistami misji – Kathryn Hire,
dr Stephen K. Robinson, Nicholas Patrick oraz Robert Behnken, który jako
jedyny nie mógł przyjechać do Polski.
"Dwa tygodnie, jakie spędziliśmy w przestrzeni kosmicznej, to bardzo krótko
w porównaniu z sześcioma miesiącami, jakie spędza załoga stała na Międzynarodowej
Stacji Kosmicznej – mówiła Kathryn Hire. – Nasz program był bardzo napięty i nie
było czasu, żeby się nudzić. Kiedy zdarzała się wolna chwila, lubiłam wyglądać
przez okno i podziwiać piękno planety Ziemi".
Terry Virts także jest pod wrażeniem widoku naszej planety. "Strasznie fajnie jest
wyjrzeć w przestrzeń. To wygląda tak nierealnie! Jeśli Ziemia jest taka piękna, to
dopiero jak w niebie musi być fantastycznie!" – powiedział.
"Ale kiedy podczas misji patrzyłem na Pacyfik – mówił Nicholas Patrick – tęskniłem za
chłodną oceaniczną bryzą". Poza oceaniczną bryzą, astronautom najbardziej brakowało w
czasie misji rodziny i przyjaciół. "I prysznica" – dodał Nicholas Patrick.
Patrzenie na Ziemię było niezapomnianym wrażeniem dla całej załogi, ale nie był to
jedyny sposób spędzania czasu wolnego. Dr Stephen K. Robinson, który w czasie wolnym
pisze piosenki, wziął w podróż swoją gitarę i muzykował wspólnie z innymi astronautami.
Dźwięki – jego zdaniem – rozchodzą się w stanie nieważkości tak samo, jak na Ziemi.
"W czasie jednej z podróży puściliśmy kiedyś walca Straussa z "Odysei Kosmicznej 2001",
żeby zobaczyć, czy pasuje do stanu nieważkości" – śmieje się dr Robinson.{mospagebreak}Płk George Zamka, którego przodkowie pochodzą z Polski, w kosmos zabrał nagrania z muzyką
Fryderyka Chopina. "Ta piękna muzyka wspaniale towarzyszyła mojej pracy. Spełniła więc w
podróży ważną rolę. Udało mi się nawet przekonać dowódcę stacji, który był wielbicielem
Brahmsa, żeby dla odmiany posłuchał Chopina. I w ten sposób muzyka Chopina zabrzmiała na
Międzynarodowej Stacji Kosmicznej" – opowiadał.
A co jest najdziwniejsze, kiedy jest się z dala od Ziemi? Dr Stephen K. Robinson wyznał,
że w stanie nieważkości zupełnie zmienia się postrzeganie przestrzeni. W rozmowie z PAP
mówił: "Na przykład, kiedy pracowaliśmy przy stoliku, jedna osoba mogła pracować z jednej
strony blatu, a druga – do góry nogami, od drugiej strony. To było fascynujące!".
Nicholasowi Patrickowi w czasie podróży brakowało z kolei grawitacji: "W kosmosie najbardziej
irytujące jest to, że ciągle giną różne rzeczy. Narzędzia nie spadają na ziemię, ale odpływają
w przestrzeń i dużo trudniej je później znaleźć" – relacjonował.
George Zamka na pytanie, co najbardziej podobało mu się w stanie nieważkości, odpowiedział
bez wahania: "całkowita wolność."
"Głównym celem wizyty amerykańskich astronautów w Polsce miało być inspirowanie
uczestników, zwłaszcza dzieci i młodzieży z najmniejszych miejscowości, do
podejmowania wyzwań, stawiania sobie ambitnych celów i wytrwałego dążenia do ich
realizacji" – mówi Olga Lasota z PAFW.
/PAP – Nauka w Polsce
Zaloguj się Logowanie