Powszechny dostęp do internetu – kto powinien nam go zapewnić?

Eksperci obawiają się, że duże, finansowane ze środków unijnych, projekty teleinformatyczne mogą mieć charakter inwestycji niedozwolonych. Gdzie i w jakich sytuacjach uzasadniona jest ingerencja sfery publicznej, a kiedy samorządy – zamiast wprost budować sieci dostępu do internetu – powinny udzielać wsparcia operatorom? Na to pytanie odpowiada PAP Krzysztof Głomb, prezes stowarzyszenia Miasta w Internecie.

"Inwestycje w Polsce próbują naśladować działania różnych krajów i regionów UE, które miały miejsce w drugiej połowie lat 90. Wtedy interwencja publiczna przy skromnym rynku operatorów telekomunikacyjnych miała olbrzymie znaczenie. Działania podejmowane w obszarach nieopłacalnych dla operatorów miały wiele uzasadnień. Dzisiaj, jeśli w jakimś miejscu pojawia się zapotrzebowanie na internet, to jest on przez operatorów dostarczany. Prosty model, w którym samorządy wojewódzkie czy regionalne budują dziś dużą sieć będącą znaczną ingerencją w relacje popyt-podaż, jest niebezpieczny dla tych ostatnich " – tłumaczy ekspert.

Stowarzyszenie Miasta w Internecie (www.mwi.pl) jest organizacją doradczą wspierającą samorządy regionalne i lokalne, a także instytucje rządowe w realizacji projektów na rzecz rozwoju społeczeństwa informacyjnego. Pomaga w skutecznym wydatkowaniu środków unijnych, dzięki którym w latach 2010-2013 pojawią się duże możliwości finansowania projektów związanych z zastosowaniem technologii informatycznych w usprawnianiu obsługi mieszkańców przez administrację, w opiece zdrowotnej, pomocy społecznej lub rozwoju wsi.

"Naszym zdaniem, samorządy powinny skupić się na tworzeniu warunków dla rozwoju działań przez operatorów oraz powoływaniu wspólnych z nimi przedsięwzięć.. Pomoc jest niezbędna tylko tam, gdzie jest absolutnie uzasadniona. Przykładem może być budowanie sieci, które pozwalają w górach wykonywać monitoring dla turystów; tam firma nie będzie sama inwestowała, a turysta za to wprost nie zapłaci. Podobnie w obszarach wiejskich, gdzie są siedliska rozproszone i mało ludne – samorządy lokalne powinny pomagać w zapewnieniu dostępu do internetu" – mówi prezes stowarzyszenia. 

{mospagebreak}Jak podkreśla Krzysztof Głomb, wątpliwości budzą duże projekty sieci, nie zaś takie, które stanowią działalność uzupełniającą w stosunku do oferty operatorów. Dopuszczalne są zatem ingerencje sfery publicznej w środowiskach lokalnych, gdzie za pomocą technologii radiowych dostarcza się internet w ramach zwalczania wykluczenia cyfrowego. Największe problemy realizacyjne merytoryczne i biznesowe MWI widzi w realizacji projektu budowy sieci na tzw. ścianie wschodniej.

"Chciałbym, żeby na temat sensowności tego projektu wznowiono publiczną dyskusję. Bez niej każdy miesiąc skutkuje kontynuowaniem procesu, który zdefiniowano w 2006 r. To cała epoka w rozwoju internetu. Tym bardziej, że na rezultaty projektu poczekamy do 2015/2016 roku. Nie znam inwestycji teleinformatycznej na świecie zakończonej sukcesem, której założenia weryfikowane są dopiero po 10 latach" – mówi.

Jego zdaniem, głęboka i otwarta dyskusja na temat sieci Polskiej Wschodniej jest konieczna, bowiem istnieje wiele przesłanek merytorycznych od pilnej aktualizacji założeń tego bardzo kosztownego i skrajnie złożonego realizacyjnie projektu.

Głomb dodaje, że w Europie były już precedensowe sprawy sądowe, które operatorzy wytaczali organom inwestującym na rozwijającym się rynku telekomunikacyjnym, teleinformatycznym czy telewizyjnym. Takie inwestycje uderzające w operatorów lokalnych, oferty różnych technologii dostępu do internetu, mogą okazać się działalnością konkurencyjną w stosunku do przedsiębiorstw. W Polsce operatorzy mogą kierować wnioski m.in. Urzędu Ochrony Konsumentów i Konkurencji.

/www.naukawpolsce.pap.pl

Zaloguj się Logowanie

Komentuj