Kierunki zamawiane to wykaz strategicznych dla rozwoju polskiej gospodarki specjalności studiów a jednocześnie program realizowany przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego mający na celu zwiększenie liczby studentów na deficytowych kierunkach. Na początku lutego 2010 minister resortu nauki, Barbara Kudrycka, ogłosiła ponownie konkurs na realizację kierunków zamawianych w nowym roku akademickim.
Tegoroczna edycja to II odsłona programu, w ramach którego zostaną wyłonione uczelnie mające prowadzić innowacyjne nauczanie na kierunkach technicznych, matematycznych oraz przyrodniczych. Dodatkowo, w tym roku na liście znalazły się również makrokierunki, kierunki unikatowe oraz studia międzykierunkowe. Wykaz zakwalifikowanych szkół wyższych zostanie przedstawiony przed 1 maja 2010. W związku z wygraną otrzymają one pieniądze na zwiększenie liczby przyjmowanych studentów na określone kierunki, kursy wyrównawcze z matematyki, fizyki, chemii oraz języka angielskiego oraz narzędzia wzbogacające zajęcia dydaktyczne: praktyki i staże studenckie, wykłady profesorów z zagranicznych uczelni czy nowe podręczniki oraz skrypty.
Sponsor
W roku 2010/2011 na program przeznaczono w sumie 200 mln złotych (do 2013 roku przewidziano ponad 1 mld zł). Połowa najlepszych studentów może otrzymać stypendia w wysokości 1000 zł miesięcznie. Część środków finansowych pochodzi z Unii Europejskiej w ramach Programu Operacyjnego Kapitał Ludzki, którego czwarty priorytet dotyczy szkolnictwa wyższego i nauki. Ma on na celu zapewnienie wysokiej jakości kształcenia na poziomie wyższym i lepsze wykorzystanie potencjału szkolnictwa wyższego na rzecz wzrostu gospodarczego i zatrudnienia.
Studia humanistyczne a techniczne
Konieczność wdrażania programu „Kierunki zamawiane” wynikała z faktu, że maturzyści wybierali w przeważającej części studia humanistyczna względem studiów technicznych, matematycznych oraz przyrodniczych. „Dlaczego w ogóle powstał konkurs o kierunkach zamawianych? Otóż Polska ma jeden z najniższych w Unii Europejskiej wskaźników dotyczących liczby absolwentów nauk, które eksperci uznają za kluczowe do rozwoju gospodarczego” – twierdziła Kudrycka. Uczelnie dostosowywały się do takiego poziomu popytu tworząc więcej miejsc dla przyszłych humanistów (nie biorąc pod uwagę ilu absolwentów studiów humanistycznych może przyjąć rynek pracy). Przykładowo, w roku akademickim 2003/2004 największa liczba studentów wybrała zarządzanie i marketing, pedagogika, ekonomia, administracja oraz informatyka.
W mediach rozgorzała dyskusja na temat takiego stanu rzeczy. Jeżeli założymy, że o wyborze studiów decyduje poziom trudności dostania się na uczelnie, studia humanistyczne wydają się oczywistym wyborem. Chociaż socjologia, politologia czy pedagogika nie dają absolwentom konkretnej wiedzy czy umiejętności, dają jednak wyższe wykształcenie, co ułatwia szukanie pracy chociaż na starcie (większość wymagań pracodawców zaczyna się jednak od wyższego wykształcenia). W tym kontekście studia matematyczne, fizyczne czy przyrodnicze tracą na atrakcyjności, ponieważ aby kontynuować naukę na tej specjalności należy wykazać się znajomością tak zwanych „nauk ścisłych.”{mospagebreak}Podobnie wygląda sam przebieg studiów. Wybierając fizykę na Uniwersytecie Warszawskim, świeżo upieczony student będzie musiał poradzić sobie z matematyką, analizą oraz algebrą z geometrią. Studiując natomiast pedagogikę na tej samej uczelni, pierwszoroczniak musi uporać się z takimi przedmiotami jak polityka oświatowa, psychologia społeczna czy edukacja kulturalna. Porównywanie jednak poziomu trudności poszczególnych specjalizacji nie może stanowić odpowiedzi na zaistniały deficyt studentów kierunków technicznych. Nie można zakładać, że dla każdego matematyka jest trudniejsza od psychologii. Wszystko zależy od ciężkiej pracy i wkładu włożonego w naukę danego przedmiotu. Wynika zatem, że ogromne znaczenie odgrywa tutaj reklama danego kierunku oraz uczelni. Kilka lat temu modnymi kierunkami były zarządzanie i marketing, pedagogika czy administracja. Zarówno uczelnie publiczne jak i prywatne (w szczególności one) prześcigały się w sposobach zachęcania kandydatów do studiowania tych specjalności.
W związku z tym, obecnie rynek pracy przesycony jest humanistami zatrudnionymi w różnych dziedzinach i zawodach. Brak jest natomiast specjalistów w aspektach najważniejszych dla polskiej gospodarki. Odchodząc zatem od dotychczasowych trendów, resort nauki zachęca do studiowania matematyki czy fizyki poprzez stypendia, kursy, wyjazdy, zajęcia dodatkowe, które stanowią sedno inicjatywy „kierunków zamawianych.” A program przynosi pożądane rezultaty, ponieważ w roku akademickim 2008/2009 wśród pięciu najbardziej popularnych kierunków znalazło się budownictwo.
Początki
A właśnie w 2007 roku Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego rozpoczęło realizację projektu „Zamawianie kształcenia na kierunkach technicznych, matematycznych i przyrodniczych – pilotaż” na 47 uczelniach. W jego ramach zwiększono liczbę przyjęć na wybrane specjalności, przyznano stypendia dla najlepszych studentów oraz wprowadzono dodatkowe zajęcia wyrównawcze z matematyki i fizyki. Pozytywne rezultaty wpłynęły na kontynuację projektu w roku akademickim 2009/2010. W pierwszej edycji uczelnię musiały wziąć udział w konkursie, spełnić kryteria strategiczne kwalifikujące je do uczestnictwa. Zgłoszone zostało 170 projektów, spośród których wybrano 64 z 42 szkół wyższych. Ministerstwo przeznaczyło na nie 370 mln zł. Rezultatem zarówno programu pilotażowego jak i pierwszej edycji był wzrost ilości studentów na takich kierunkach jak matematyka, inżynieria środowiska, budownictwo czy mechatronika. Kolejna edycja świadczy zatem, że projekt spełnia oczekiwania wszystkich ze stron: studentów, uczelni oraz pracodawców wypatrujących specjalistów z niecierpliwością.
Zaloguj się Logowanie