Kryzys obszedł się z polskimi bankowcami o wiele łagodniej niż z tymi na Zachodzie, ale zepsuł im opinię – wynika z badań przeprowadzonych przez KarierawFinansach.pl oraz OnetBiznes.
Człowiek, który zajmuje się wyciąganiem ode mnie pieniędzy (54% aankietowanych), urzędnik, nastawiony w życiu przede wszystkim na sukces finansowy (32%), inteligentny, ale mało kreatywny. Polacy nie zostawili suchej nitki na pracownikach banków w sondażu przeprowadzonym przez portal KarierawFinansach.pl we wsółpracy z serwisem OnetBiznes. – Polskim bankowcom obrywa się za ich kolegów z Zachodu – przekonują eksperci rynku finansowego.
Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP uważa, że choć w naszym kraju efekty kryzysu nie były zbyt widoczne jak na Zachodzie, to jednak Polacy chętnie krytykują banki i bankowców na fali doniesień zachodnich mediów. Media z jednej strony obwiniają banki za kryzys finansowy, z drugiej krytykują ich szefów za pobieranie wysokich wynagrodzeń pomimo, iż banki otrzymywały pomoc państwa (czyli podatników) by przetrwać kryzys.
- Szczęśliwie w Polsce żaden bank nie upadł, a ludzie nie szturmowali żadnego z nich, tak jak to miało miejsce na przykład w Wielkiej Brytanii. Jednak spora część z nich zetknęła z krytycznymi wobec banków doniesieniami mediów, co mogło skutkować wzrostem odsetka odpowiedzi wskazującej bankowca jako człowieka zajmującego się "wyciąganiem" ode mnie pieniędzy – mówi Tarnawa.
Zdaniem socjologa, prof. Ireneusza Krzemińskiego pięć lat temu z pewnością znacznie więcej osób oceniłoby banki pozytywnie. – Teraz ten pozytywny aspekt zupełnie znikł. Opinia o pracownikach banków jest całkowicie zgodna z tą, która ukształtowała się w ciągu ostatnich dwóch lat w USA. O skali niezadowolenia może świadczyć fakt, że niedawno po kolejnej aferze Barack Obama zaproponował wprowadzenie regulacji prawnych dotyczące zarządów banków – mówi prof. Krzemiński.
Dlatego, choć w Polsce kryzys nie był tak dotkliwy to jednak opinia publiczna przyjmuje bezkrytycznie doniesienia mediów z Zachodu. – Zresztą Polacy mają też powody do narzekań na rodzime banki. Choćby dlatego, że wstrzymały one udzielanie kredytów, które i tak są koszmarnie drogie i obłożone wieloma obwarowaniami, czy też, że reklamy banków stoją w drastycznej rozbieżności z tym, co naprawdę oferują. Niezwykle cenię cykl publikowany ostatnio na ten przez Gazetę Wyborczą – mówi prof. Krzemiński.
Paradoks zięcia
- Z opinią na temat polskich bankowców związany jest pewien paradoks. Wszyscy chętnie na nich psioczą, ale każdy chciałby mieć bankowca w rodzinie, np. zięcia – zauważa Michał Macierzyński, analityk finansowy Bankier.pl. Dodaje, że efektem kryzysu na Zachodzie jest fakt, że bankowcy, szczególnie pracujący w tzw. bankowości inwestycyjnej, wręcz nie przyznają się do swojego zawodu.{mospagebreak}- Ale już praca w bankowości komercyjnej to praca prestiżowa i powód do dumy. O takim bankowcu nikt nie powie, że to ktoś, kto chce wyciągnąć pieniądze – dodaje Macierzyński. Jego zdaniem na opinię pracowników polskich banków wpływa wiele czynników, nie tylko te związane z kryzysem. – Większość osób zna tylko personel bankowy pierwszego kontaktu, dlatego może mieć wrażenie, że rozmawia z ludźmi, którzy chcą mu coś wcisnąć, bo mają do wykonania swój plan sprzedaży. Stąd też może brać się opinia, że to kreatywna praca, ale chyba nikt nie ma wątpliwości, że wykonują ją ludzie inteligentni – mówi Macierzyński.
Dodaje, że opinia o bankowych sprzedawcach przekłada się na cały bank, tymczasem osoby pracujące w tzw ,,centrali", to zupełnie inni ludzie. – Z pewnością nie są mało kreatywni, przecież nawet w sprzedaży to niezbędna cecha – mówi Macierzyński. Z kolei podejście bankowców do pracy zależy często od konkretnego banku, w którym są zatrudnieni. W niektórych z pewnością będzie to podejście ,,urzędnicze", czyli: pracuję do 17 i idę do domu. Jedną z przyczyn negatywnego wizerunku bankowców jest też z pewnością fakt, że polscy konsumenci są jeszcze ,,mało wyedukowani".
- Praktycznie nikt w naszym kraju nie przychodzi do banku, żeby poradzić się jak ulokować swoje pieniądze. Najczęściej chodzi o kredyt, czy też wpłatę lub wypłatę pieniędzy. Tymczasem pracownicy w bankach zachodnich praktycznie nie zajmują się wpłatami i wypłatami, bo do tego klienci używają internetu – mówi Macierzyński.
Jego zdaniem bankowość w Polsce zaczyna się dynamicznie zmieniać. Banki są zmuszone bardziej zabiegać i dbać o klientów, poświęcać im więcej czasu na doradztwo, dopieszczanie i edukowanie. Kryzys spowodował bowiem, że muszą bardziej skoncentrować się na własnych klientach niż na zdobywaniu nowych, jak było do tej pory.
Finansista – nudziarz, czy pasjonat?
Sondaże zamieszczone na serwisach OnetBiznes i KarierawFinansach, na które w sumie odpowiedziało 25 tysięcy respondentów, badały nie tylko opinie na temat bankowców. W trzech kolejnych etapach serwisy zadawały pytania także na temat księgowych i dyrektorów finansowych. Ankiety na obu serwisach były różne. Ta na OnetBiznes była skierowana do ogółu społeczeństwa, a na inicjującym całą kampanię KarierawFinansach.pl – do praktyków, ludzi wykonujących zawody związane z finansami.
Odpowiedzi respondentów wskazują na pewien dualizm. Z jednej strony utrwalają niezbyt pozytywny stereotyp, zgodnie z którym typowy polski finansista to: nudny księgowy, wyciągający od nas pieniądze bankowiec i przywiązujący większą wagę do liczb niż ludzi dyrektor finansowy, z drugiej, że żadna firma nie może obyć się bez dobrego księgowego, czy dyrektora finansowego. Odpowiedzi: ,,kreatywny i wykształcony człowiek, jeden z filarów firmy" (o księgowych) i ,,mózg firmy bez którego nie jest podejmowana żadna ważna decyzja" (o dyrektorze finansowym) zebrały drugą z kolei ilość głosów (ponad 20% w stosunku do ok 30% w przypadku tych pierwszych odpowiedzi).{mospagebreak}Dodajmy, że postrzeganie zawodów związanych z finansami, a tym samym ludzi je wykonujących przez Polaków z pewnością się zmienia. Przykładem może być ocena zawodu księgowego, który np. w Wielkiej Brytanii jest od dawna bardzo prestiżowy, a w ostatnich latach staje się taki także w naszym kraju. – Kilkanaście lat temu był to zawód, który mógł wykonywać każdy kto miał wiedzę i doświadczenie, dziś coraz częściej pracodawcy oczekują kwalifikacji potwierdzonych odpowiednim certyfikatem. Można powiedzieć, że jest to dziś zawód licencjonowany zwyczajowo – mówi Grzegorz Koterwa, CEO Portalu KarierawFinansach.pl.
Prof. Ireneusz Krzemiński dodaje, że w tym zawodzie pokutuje jeszcze opinia, jaką księgowi mieli w czasach komunizmu. – Ale księgowy w komunizmie, a księgowy obecnie to zupełnie inne zawody. Dziś księgowy ma znacznie ważniejszą rolę, samodzielną i twórczą. Potrafi zdobywać i oszczędzać pieniądze firmy, musi świetnie znać prawo finansowe – mówi prof. Krzemiński.
Zmiana nastawienia do branży wiąże się niewątpliwie z jej rozwojem. Eksperci rynkowi przyznają, że polski sektor finansowy jest jeszcze wciąż raczej siermiężny. – Polskim finansistom z pewnością jeszcze daleko do kolegów z Zachodu, którzy mają nie tylko dużo pieniędzy, ale też w spólne dzielnice, kluby – mówi Macierzyński.
A jak oceniają swoją pracę sami zainteresowani?
- Dla finansistów praca nie jest życiową pasją, ale z pewnością ją lubią, cenią i szanują – komentuje Grzegorz Koterwa.
Łukasz Bosowski, dyrektor finansowy 4F Sport Performance przekonuje że lubi to, co robi: – Lubię branżę, w której pracuję. Mam ścisły umysł i lubię liczby, dlatego sprawdzam się w tym co robię, a to daje satysfakcję – mówi.
Katarzyna Żołna, główna księgowa: – Jak w każdym fachu są ludzie nudni, kierujący się tylko zarabianiem pieniędzy i ludzie z pasjami, ciekawi, z poczuciem humoru. Po pracy, wbrew pozorom księgowi, bankierzy i finansiści chodzą do Pubów, uprawiają sporty, słuchają muzyki, jeżdżą na koncerty – przecież na to pracują.
Księgowy (komentarz na portalu społecznościowym): Szczerze mówiąc robię to co lubię, w czym się dobrze czuję. Opinia osób spoza branży jest tylko dowodem, że się do tego nadaję.
Łukasz Bosowski dodaje, że finansiści, którzy na co dzień mają do czynienia z wieloma zerami, z pewnością trochę inaczej patrzą na duże pieniądze, niż ich przeciętni ,,użytkownicy". – Pamiętam, że kiedy jakiś czas temu brałem kredyt na 200 tysięcy to ręce mi się trzęsły. Dziś 200 tysięcy to często zaledwie końcówka sumy, którą wpisuję do budżetu. Oczywiście bardzo wyraźnie rozdzielam finanse osobiste od służbowych, ale stosunek do dużych sum z pewnością mam inny – mówi Bosowski.
Pomysłodawcą badań ,,Portret polskiego finansisty" był serwis KarierawFinansach.pl – wiodący portal rekrutacyjny specjalizujący się w rynku finansowym. Partnerem sondażu był serwis OnetBiznes.
Zaloguj się Logowanie