Kasa za asa, czyli praca po znajomości w cenie

Do niedawna kandydaci do pracy zgłębiali tajniki wiedzy wykorzystywane podczas rekrutacji. Teraz przede wszystkim udzielają się e-towarzysko, piszą blogi i dyskutują na zawodowe tematy w sieci, żeby zwiększyć swoje szanse na upragniony etat.

Tymczasem coraz częściej to rzeczywiste, a nie wirtualne znajomości mogą nam pomóc w znalezieniu wymarzonej pracy – przekonują specjaliści Work Express, agencji pracy tymczasowej, realizującej program rekomendacji pracowniczych „Bonus Club”.

Wykorzystanie Internetu w rekrutacji to standard już od dawna. Jednak nie tylko łowcy głów przeszukują wirtualne przestrzenie w nadziei odnalezienia informacji, które pozwolą im zweryfikować doświadczenie, kwalifikacje zawodowe oraz poznać osobowość i charakter danego kandydata. Sam zainteresowany również zbiera informacje i dokonuje podobnej oceny firmy, która o niego zabiega, albo tej, do której chciałby aplikować. Coraz bardziej świadomy znaczenia wizerunku w sieci, odpowiednio kreuje swój obraz w mediach społecznościowych, między innymi włączając się w dyskusje fachowców na branżowych forach. W wyścigu o lepszą posadę często alienuje się i zaniedbuje swoje relacje ze współpracownikami, pozbawiając się szans na „dobre słowo” od tych, którzy znają go najlepiej. Coraz częściej dostrzegają i wykorzystują to rekruterzy. Wiedzą bowiem, że nikt raczej nie poleci osoby, z którą źle pracuje się zespołowo lub która po prostu „miga się od roboty”. Stąd coraz więcej firm do nowych zadań swoich działów personalnych wprowadza systemy poleceń pracowniczych. Tego typu rozwiązanie wprowadziła również agencja Work Express, która od 2005 roku zajmuje się rekrutacją do pracy za granicą.

- Znalezienie kandydata z adekwatnymi do wymogów stanowiska „papierami” nie jest takie trudne, gdyż kandydatów nie brak. „Środek ciężkości” przesuwa teraz się na etap selekcji, a powodzenie projektu rekrutacyjnego zależy w znacznej mierze od weryfikacji, jak się z danym kandydatem będzie w przyszłości pracowało. Szczególnie istotne są rekomendacje osób, które znają jego zachowania w sytuacjach wymagających szybkiego podejmowania decyzji, współdziałania i umiejętności komunikacyjnych. A tego nie sprawdzimy od A do Z podczas Assesment czy Developement Center, bo te narzędzia rekrutacyjne same w sobie w pewnym stopniu zniekształcają wyniki. Warto też pamiętać, że na rynku pracy coraz więcej jest „kandydatów-kameleonów”, którzy wyuczyli się najbardziej pożądanych zachowań podczas najczęściej stosowanych testów i wprowadzili w błąd niejednego rekrutera. W przypadku kwalifikacji na stanowiska managerskie, przekonująca rekomendacja, poświadczająca zdolności przywódcze i umiejętności komunikacyjne, jest na wagę złota. Co więcej, zwykle bardzo przyspiesza rekrutację – mówi Artur Ragan, rzecznik Work Express, certyfikowanej agencji doradztwa personalnego i pracy tymczasowej.

Programy rekomendacyjne cieszą się coraz większą popularnością, gdyż korzyści z ich wprowadzania mają nie tylko firmy, ale też ich obecni pracownicy.

Kasa za asa

Dla organizacji to przede wszystkim możliwość szybszego pozyskania spełniających wymagania oferty pracy kandydatów, do których nie udało jej się dotrzeć w inny sposób. Dla pracownika, poza sprawdzonym i wdzięcznym współpracownikiem, dodatkową korzyścią jest gratyfikacja finansowa. Programy rekomendacji przewidują bowiem premie dla osoby, której znajomy przepracuje okres próbny.

- Plusy dla pracownika są jasne – za każdą poleconą przez siebie osobę, która na projekcie za granicą przepracuje z Work Express co najmniej miesiąc, osoba rekomendująca otrzyma od nas 200 zł. Poza tym zyska dodatkową wartość – pracę z osobą, z którą dobrze się rozumie oraz jej wdzięczność za znalezienie dobrej posady – mówi Artur Ragan z Work Express, agencji, która w niespełna 2 miesiące otrzymała 30 rekomendacji od dotychczasowych pracowników.

Lesera nikt nie poleci

O tym, że rekomendacja jest skuteczniejsza od jakichkolwiek narzędzi marketingowych, wiadomo nie od dziś. Dlatego warto o tym pamiętać i odpowiednio dbać o swoje relacje nie tylko z przełożonymi, ale również znajomymi czy współpracownikami. Elementarne poczucie odpowiedzialności za polecaną osobę to najlepszy „filtr” rekomendacji w tego typu rekrutacjach.

- Właśnie na tym polega moc tego rozwiązania, że nikt nie poleci osoby, której nie jest pewien. W pierwszej fazie programu liczymy głównie na pracowników tymczasowych, ale nawet jeśli polecający nie jest i nie będzie pracownikiem Work Express, to przecież nie zarekomenduje nam byle kogo. Trochę głupio byłoby „sprzedać swoją reputację” za 200 złotych, prawda? – pyta retorycznie Artur Ragan.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj