Matematyczne równanie w Parlamencie

Potrzebny jest nowy system podziału miejsc w Parlamencie Europejskim, taki, który jest bardziej uczciwy i bardziej przejrzysty – uznali europosłowie Komisji Spraw Konstytucyjnych (AFCO). O przygotowanie nowej metody poprosili najbardziej uznanych matematyków w UE, którzy opracowali Kompromis z Cambridge – matematyczne równanie, które ma odpolitycznić proces podziału miejsc.

Potrzeba opracowania nowego systemu podziału miejsc w PE to część większej reformy europejskiego systemu wyborczego, nad którą pracuje AFCO. W kwietniu powinny się zakończyć prace nad sprawozdaniem na ten temat, a maju deputowani mają nad nim głosować na sesji plenarnej.

Matematycy dostali trudne zadanie – jak przełożyć proces polityczny na matematyczne zasady. Mieli kilka ograniczeń. To: maksymalna liczba europosłów (751) oraz minimalna i maksymalna liczba deputowanych przypadająca na jeden kraj (6 i 96).

Naukowcy szukali takiego rozwiązania, które będzie trwałe i nie będzie wymagało zmian w przypadku kolejnych rozszerzeń UE czy zmian w liczbie ludności poszczególnych krajów. Chodziło też o system, który będzie przejrzysty i łatwy do zrozumienia dla wyborców, oraz apolityczny.

Apolityczne równanie

Matematycy opracowali więc równanie si := min {b + [pi/d],M}. Będzie ono się sprawdzało w przypadku kolejnych rozszerzeń i to zarówno gdy UE przyjmie małe państwa jak Chorwacja czy Islandia, czy duże jak Turcja.

Jeśli równanie zostanie zastosowane to 16 krajów będzie miało mniej posłów niż obecnie, w przypadku pięciu sytuacja się nie zmieni, a sześć zyska dodatkowych deputowanych (np. Polska). Dodatkowych przedstawicieli zyskają głównie duże kraje, swój status zatrzymają najmniejsze, a stracą średnie.

„To równanie, które będzie trwałe. A to ważny warunek. Będzie odporny na możliwe zmiany w architekturze Unii w kolejnych następnych latach” – zauważył prof. Geoffrey Grimmett z Cambridge, który 7 lutego przedstawił europosłom założenia Kompromisu z Cambridge. Według niego używanie takiego matematycznego wzoru wyeliminuje polityczne targi przy podziale miejsc.

16 krajów straci deputowanych

Na to samo zwrócił uwagę brytyjski deputowany Andrew Duff (Liberałowie), który jest sprawozdawcą projektu zmian w systemie wyborczym. Według niego ta metoda będzie apolityczna i bardziej przejrzysta niż obecne zasady. Przypomniał jednak, że to nie PE ma decydujący głos w tej sprawie – o tych kwestiach musi zadecydować Konferencja Międzyrządowa, którą zwołuje się, gdy niezbędne są zmiany w unijnych traktatach. „Ale naszym zadaniem jest zaprezentowanie propozycji, która będzie podstawą do dyskusji dla unijnych przywódców” – zaznaczał Duff.

Włoski deputowany Roberto Gualtieri (Sojusz Socjalistów i Demokratów) pozytywnie ocenił zaproponowany kompromis. „To pozwoli zaproponować przywódcom instrument, który jest trwały, przejrzysty i niezależny od polityki” – dodał Gualtieri.

Brytyjski deputowany Ashley Fox (Konserwatyści i Reformatorzy) zwrócił uwagę, że przyjęcie wzoru będzie oznaczać mniejszą liczbę posłów w 16 krajach Unii, a to może być problemem. „To wymaga jednomyślności. I choć ten projekt ma moja sympatię, to jeśli chcemy do czegoś przekonać 27 krajów, to nienajlepszym pomysłem jest projekt, w którym 16 coś traci” – przekonywał Fox.

Logiczne rozwiązanie

Polski poseł Rafał Trzaskowski (Europejska Partia Ludowa) zauważył, że nawet jeśli do pomysłu nie uda się przekonać krajów Unii, to sama dyskusja na temat już przynosi korzyści. „Bo to logiczne i spójne” – zauważył.

„Potrzebujemy więcej argumentacji i więcej informacji, żeby przekonać deputowanych z tych krajów, które utracą członków, żeby pomysłu nie odrzucali” – mówił niemiecki deputowany Elmar Brok (Europejska Partia Ludowa).

Wzoru dobrze nie ocenił węgierski deputowany György Schöpflin (Europejska Partia Ludowa), który uznał, że niektóre kraje są nadreprezentowane, a inne (zwłaszcza te średnie) tracą.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj