Szacunek w sieci

Przed wyborami samorządowymi portale społecznościowe zapełniły się kontami kandydatów na wójtów, burmistrzów czy prezydentów. Jednak wraz z końcem kampanii skończyła się również aktywność dużej części użytkowników, ubiegających się o mandat w tych wyborach. Tymczasem perspektywiczne myślenie o narzędziach typu facebook jest warunkiem sukcesu, a systematyczność to podstawa.

- Samorządowcy niestety wciąż traktują media społecznościowe jako incydentalny, a nie stały sposób na kontakt z mieszkańcami – mówił Artur Krawczyk ze stowarzyszenia „Miasta w Internecie”, otwierając szkolenie poświęcone promocji samorządów w sieci.

Arkadiusz Skuza, niezależny ekspert ds. mediów społecznościowych, który doświadczenie zdobywał m.in. pracując dla facebooka czy przy projektach w USA, podpowiadał urzędnikom odpowiedzialnym za promocję, jakich kroków w Internecie unikać.

Pierwsza zasada: nie kontroluj sieci, bo się nie da. – Pijany wójt to pijany wójt. Każde wydarzenie media społecznościowe znacznie szybciej uwiarygodniają. Zaprzeczanie i obrażanie się na internautów to najgorsze wyjście – przekonywał Skuza.

„Nie działaj w sieci one-way, kochany burmistrzu” – to według eksperta zasada numer dwa. Chodzi o to, by nie ignorować użytkowników.

- Burmistrz, który na maila odpowiada po siedmiu dniach, niech nie zakłada profilów na facebooku czy blipie. Podstawowa zasada to nie lekceważyć ich użytkowników. Jeśli ostatni wpis pochodzi sprzed dwóch tygodni to jest to względem nich po prostu niepoważne – wyjaśniał Arkadiusz Skuza.

Promocja miejscowości na portalach społecznościowych wymaga pomysłu, systematyczności i dużego zaangażowania. „Nie dodawaj nikomu tej odpowiedzialności, nie da się tego robić po godzinach” – to kolejne podpowiedzi eksperta.

- Trzeba tworzyć czy zmieniać etaty na potrzeby mediów społecznościowych. Tego nie mogą robić osoby przypadkowe – tłumaczył.

Według niego najlepszymi osobami na to stanowisko są ludzie młodzi, do 37 roku życia, dla których Internet i najnowsze narzędzia jego wykorzystania są środowiskiem naturalnym.

- Taka osoba musi doskonale rozumieć aspekt społecznościowy mediów, orientować się w marketingu elektronicznym i być otwarta na Internet – wylicza. Dlatego urzędy nie powinny bać się zatrudniać osób, które być może mają mniejsze doświadczenie, ale sieć jest ich pasją.

Najważniejsze jednak, by ciągle zadawać sobie pytanie, co przy pomocy mediów społecznościowych chcemy osiągnąć i czy przypadkiem nie robimy tego tylko w ramach trendu.

Zaloguj się Logowanie

Komentuj