Z badań przeprowadzonych przez Instytut Sobieskiego wynika, że najbardziej nieprzejrzysty system oceny wniosków ma województwo mazowieckie.
Wyrazistym tego przykładem jest tajemnicze kryterium tzw. bieżących potrzeb – pisze "Rzeczpospolita". Za jego spełnienie można uzyskać co prawda tylko pięć punktów (na 100 możliwych), ale ich przyznawanie leży w wyłącznej gestii zarządu województwa, i to na ostatnim etapie oceny.
Władze Mazowsza nie mają jednak sobie nic do zarzucenia. Uważają, że może zostawić sobie pole do manewru, by móc reagować na bieżące, niedające się przewidzieć wydarzenia, np. Euro 2012 czy katastrofy. – Nasz system oceniania projektów będzie poddawany ewaluacji, ale obecnie nie ma powodów, by go zmieniać – wyjaśnia Hanna Maliszewska z mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego.
Władze województwa świętokrzyskiego również nie widzą nic nagannego w przyjętych przez siebie procedurach. W raporcie instytutu wytknięto im m.in., że w komisjach oceniających zasiadają tylko urzędnicy, brakuje zaś niezależnych ekspertów. – Urzędnicy świetnie znają się na paragrafach i przepisach, ale gorzej jest z wiedzą praktyczną – podkreśla Ewa Fedor z Konfederacji Pracodawców Polskich. Poza tym o wiele silniejsze są podejrzenia, że dotację dostają nie ci beneficjenci, którzy mają najlepsze projekty, ale ci, którzy mają najlepsze kontakty z urzędem.
System oceny na Pomorzu jest z kolei tak nieprzejrzysty i niejasny dla beneficjenta pod kątem niezbędnych informacji, że może on poczuć się celowo wprowadzany w błąd – wynika z raportu instytutu. Najlepiej w badaniach wypadły województwa: dolnośląskie, kujawsko-pomorskie i lubelskie.
Anna Cieślak , Urszula Mirończuk
Źródło: "Rzeczpospolita" (PAP)
Zaloguj się Logowanie