Dolnośląska awantura o rozdział unijnych dotacji

- Nagrywałam moje rozmowy z wicemarszałkiem Dolnego Śląska Piotrem Borysem – ujawnia była wiceszefowa rozdzielającego unijne pieniądze Dolnośląskiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy Joanna Naliwajko.

 

- Naciskał na mnie, by pieniądze z unijnych dotacji dostawały firmy i instytucje powiązane z nim – dodaje urzędniczka.
 
Jak powiadamia "Gazeta Wrocławska" Naliwajko ogłosiła to w poniedziałek – dzień po tym, jak zarząd województwa zapowiedział doniesienie do prokuratury i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w sprawie nieprawidłowości przy podziale unijnych dotacji w DWUP.
 
Wykryła je kontrola wysłana do DWUP przez urząd marszałkowski. Za te nieprawidłowości – twierdzi zarząd województwa – odpowiadała właśnie Joanna Naliwajko. W lipcu została odwołana ze stanowiska. Zaraz po tym, jak media ujawniły, że 300 tys. zł unijnej dotacji dostała firma jej konkubenta.
 
Zdaniem zarządu województwa była wicedyrektor ingerowała w prace komisji oceniającej poszczególne projekty i fałszowała dokumenty. Stworzyła też własną listę firm, które miały dostać unijne dotacje. Wysoko na tej liście znalazły się projekty firmy jej konkubenta.
 
Kiedy okazało się, że Joanna Naliwajko grozi ujawnieniem nagrań rozmów z Borysem, politycy współrządzącej regionem PO i urzędnicy marszałka ujawnili kolejną sensację.
- Byliśmy szantażowani – twierdzą.
 
- Do pracowników urzędu przychodziły esemesy i mejle z groźbami – mówi marszałek Marek Łapiński. Ich autor domagał się, by wypłacić pieniądze firmom znajdującym się na liście przygotowanej przez Joannę Naliwajko. Groził urzędnikom opublikowaniem kompromitujących materiałów. Jakich? Dziś treści esemesa nikt dokładnie nie pamięta.
- Został zabezpieczony i będzie przekazany do ABW – mówi rzeczniczka marszałka Marta Libner.
(Magdalena Kozioł, Marcin Rybak, Źródło: "Polska Gazeta Wrocławska")

Zaloguj się Logowanie

Komentuj